Moim zdaniem, wszystkie dywagacje i dyskusje nt. Propecia vs LOSOWY_ZAMIENNIK_FINASTERYDU oraz Avodart vs LOSOWY_ZAMIENNIK_DUTASTERYDU są o kant dupy potłuc. To opiera się na wmawianiu sobie (efekt placebo), że "oryginał" lepiej działa.
Leki to nie ciuchy.
Moja rozkmina:
Załóżmy, że chcę produkować zamiennik Finasterydu. Oprócz uzyskania odpowiednich koncesji etc, na bank po wyprodukowaniu partii np. 10000 opakowań, ktoś musi zweryfikować, czy lek faktycznie zawiera to, co deklaruje producent. Na bank musi robić to ktoś niezależny - no bo przecież producent mógłby po wypuszczeniu pierwszej "prawdziwej" partii leków, zacząć produkować finasteryd który de facto jest placebo i nie zawiera deklarowanej substancji chemicznej.
Wyobrażam sobie, że taki "kontroler" partii 10000 opakowań, MUSI wylosować np. 5 z nich, wrzuca lek do jakiejś aparatury i np. na Spektrogramie składu chemicznego widzi od razu odpowiedź, czy weryfikowany lek zawiera poniższy związek chemiczny. Zapewne cały proces zajmuje 10 minut i nie wymaga większego myślenia.
I każda partia leku musi przejść taką weryfikację. Dlatego wszystkie "urban legend" jakoby Propecia działała lepiej, są w mojej ocenie - właśnie legendą. Ale może się mylę - jeśli ktoś ma specjalistyczną wiedzę na ten temat, to chętnie posłucham rzeczowych argumentów.