Cześć, przeczytałam tu wiele postów i ostatecznie już zupełnie nie wiem jak zaplanować dla siebie pomoc…
Moja historia: pierwszy duży wypad i przerzedzenie włosów nastąpiło u mnie po dłuższym zażywaniu tabletek antykoncepcyjnych a potem ich odstawieniu. Stosowałam loxon wtedy i źle to wspominam, koszmarne linienie, niewiele odrostu, swędzenie skóry i pieczenie. Potem w ciąży i przy karmieniu się dosyć odbudowały i odrosły, potem powoli znowu zaczynały się przerzedzać. Teraz już jestem po 40, po kolejnej ciąży i w czasie karmienia znowu włosy się odbudowały, i to przerzedzanie postępuje dosyć wolno ale jednak idzie do przodu – klasycznie czubek i przód, plus włosy coraz cieńsze i sporo krótkich, szerszy przedziałek. Zdarzają się uczucia napięcia i swędzenia na skórze głowy. Stosuje zoxin. Rozważam coś we wcierkach ale bez minoxidilu – nie przeżyję linienia, pisaliście o wcierkach z finem – pytanie czy będzie linienie i jak to rozmieszać lub gdzie kupić, czy nie będzie mnie podrażniać? Zastanawiam się też nad tym, czy może to wpływać na nastrój. RU odrzucam - zbyt mało badań, boję się. A może estrożel? Ktoś stosował, wiadomo jak się sprawdza u kobiet?Rozważam również terapie zastępczą hormonalną, pytanie kto ją rozsądnie dobierze? Czytałam też o dermapenie – czy czegoś nie uszkodzę, czy samo takie działanie pomaga? Czy wywołuje linienie? A może coś zupełnie innego warto rozważyć? Mój główny cel – oby nie było gorzej, gdybym uzyskała 5% odbudowy i 5% grubości byłabym happy. P.S niebawem jestem w Turcji, może tam można dostać coś fajnego i sprawdzonego? Pozdrawiam wszystkich, mała mi. Ogólnie jakoś mało informacji od kobiet jest