Cześć! Po sugestii Zioma robię swój temat. Moja historia: 1. Mam 24 lata. Tato ma włosy tylko z boku i z tyłu, tak samo wszyscy mężczyźni z rodziny od strony matki. Ojciec wyznał mi, że zaczęło mu wypadać jak był gdzieś w moim wieku. 2. Kilka lat temu zacząłem stosować szampon Nioxin z odżywką i serum. Poleciła mi to fryzjerka jako "wstęp do walki z łysieniem". Faktycznie, małe przerzedzenie było na czubku głowy. Stosowanie środka zatrzymało kompletnie progres łysienia. Jednak gdy np nie spryskałem kilka dni miejsc krytycznych serum nioxina, znowu zaczynały wypadać. 3. Jakieś pół roku temu zacząłem stosować minoxa (loxon 5%). Powód - pomimo stosowania nioxinu włosy znowu zaczęły wypadać. Niestety, z powodu swojej niewiedzy, spryskiwałem nim całą głowę. Efekt (wg Zioma) - zaczęły mi wypadać włosy z całej głowy, nie licząc oczywiście tyłu i boków. O ile normalnie nic nie widać, o tyle po umyciu głowy widać wyraźnie, że mam dużo rzadsze włosy niż kiedyś. W tym momencie przy myciu głowy ewidetnie zostają mi na palcach włosy - i te duże, i te młode, malutkie. Jestem bliski rozpaczy. Żona wprost stwierdziła, że "widać, że jest rzadziej niż kiedyś". Co ja mam z tym fantem zrobić? Strzelić sobie w łeb, że spryskiwałem tym minoxem całą łepetynę? Odstawić minoxa/przestać spryskiwać nim cały łeb? Dodać ru? Fin odpada, nie chcę trafić na to cudowne forum ludzi z ubokami na całe życie. Zdjęć na razie nie wrzucam, w normalnym życiu nie widać różnic, pewnie byście mnie wyśmiali. Jednak jak pomyślę, co będzie za rok dwa w takim tempie, to nie wiem... Pozdrawiam Was
