Witajcie łysiaki Od ponad roku przyjmuję proscar dzielony na 1.25 mg aczkolwiek absolutnie nie działa na mnie. Ani zatrzymania, tym bardziej odrostu nie ma. Lek oryginalny od dermatologa, na początku kombinowałem z indyjskimi aptekami i myślałem, że może to przez złą jakość medykamentu. Przeczytałem na pubmedzie jakieś tam badania, że jeśli nie ma efektów leczenia po 6 miesiącach to nawet nie ma co sobie zawracać "dopy". Udało mi się od dermatologa dostać receptę na dutasteryd. Przez ten rok na finie nie miałem absolutnie żadnych uboków: mentalnych, zdrowotnych, seksualnych. Nawet sperma jest nadal gęsta. Zaczynam się zastanawiać czy moje źródło łysienia jest inne niż DHT (może też testosteron ?). Chodzi o to, że duta już mam i raczej nie boję się go brać, w sumie już łyknąłem jedną tabletkę, ale nie wiem czy mam brać fina jeszcze przez jakiś czas czy to nie ma znaczenia? Mam zapas proscaru chyba na 2 lata... Z tego co czytam w sieci to można sobie od razu darować finasteryd i przejść na duta. W sumie to nie wiem po co pytam, ale może ktoś to praktykował. Prawda jest taka, że chciałem zaczać od duta od razu walkę z łysieniem, ale czytałem te gówniane fora i idiotów co gadali coś o upregulacji i myślałem, że jak zacznę od fina (najpierw 0,5 mg) to w razie jakby nie działał to dopiero przejdę na duta i tak zmarnowałem ponad rok. W sumie jest w tym trochę racji, bo niektózy "giną" od fina, a inni biorą duta codziennie 10 lat i nic im nie jest, ale faktem jest, że zwlekałem za długo. W sumie to nie mam wielkich nadziei z dutem... Już nie wiem skąd są te super tematy na reddicie o odrostach na finie. Od czego to na dobrą sprawę zależy. BTW jakby ktoś chciał fina to mogę odstąpić, bo dla mnie najwyraźniej jest za słaby.