Cześć wszystkim! 5-6 lat temu zauważyłem delikatne zakola, które od tamtej pory systematycznie się powiększają, a ostatnio pojawiły mi się prześwity na koronie. Lekarz oczywiście stwierdził łysienie androgenowe, więc podjąłem walkę - na początek Loxonem 5%. Po kilku miesiącach zauważyłem poprawę, włosy były zdecydowanie grubsze i wydawały się gęstrze. Niestety po pewnym czasie, zauważyłem bardzo mocny łupież + suche czerwonawe plamy na głowie - lekarz stwierdził łojotokowe zapalenie skóry głowy i doradził odstawienie loxonu - rzeczywiście problem ustąpił, jednak włosy zaczęły znów wypadać. Oprócz tego, podczas stosowania Loxonu miewałem delikatne palpitacje serca i trochę mnie to zniechęciło. Mimo wszystko, nie poddaję się i chcę zatrzymać wypadanie, a nawet myślę nad przeszczepem. Jakie działania powinienem podjąć w moim przypadku? Czy warto decydować się teraz na przeszczep, czy może jednak mój przypadek jest tak "ciężki", że rok/dwa po przeszczepie reszta wypadnie? No i ile graftów powinienem przyjąć, żeby to jakoś zaczęło wyglądać?