Moim problemem od zawsze były zakola - urodziłem się z linią włosów w kształcie V, ale z biegiem lat zakola stawały się coraz większe. Poza zakolami brak oznak łysienia w innych rejonach.
3 lata temu, mając 27 lat zacząłem przyjmować finasteryd. Dość szybko stan włosów uległ poprawie. Co prawda nic nowego nie wyrosło, ale poprawiła się kondycja wszystkich włosów na tyle, że nawet fryzjerka do niedawna była pod wrażeniem. Można powiedzieć że na 2.5 roku zapomniałem o problemie. W grudniu ubiegłego roku zauważyłem miniaturyzację wzdłuż linii lewego zakola. Postawnowiłem szybko zadziałać i w styczniu kupiłem RU. Wcierałem ten specyfik tylko wzdłuż linii i cm wgłąb. Po upływie kilku tygodni masowo zaczęły wypadać mi włosy z całej głowy. Wiedziałem że to może być spowodowane zmianą w fazach wzrostu, ale chciałem mieć pewność i wstrzymałem kurację żeby sprawdzić czy sytuacja się zmieni. Faktycznie, po około miesiącu włosy przestały wypadać. W tamtym czasie nie widziałem żadnych poztywnych efektów, ale pewnie był to zbyt krótki okres czasu.
Mając już pewność że wypadanie było spowodowane przez działanie RU, podjąłem drugą próbę i 20 czerwca znowu zacząłem stosować. Po miesiącu znowu dopadło mnie masowe linienie, traciłem po około 100 włosów przy każdym prysznicu, a wkładając dłonie we włosy miałem wrażenie że mógłbym je wszystkie wyciągnąć. Za każdym razem na dłoni zostwał przynajmniej jeden włos. Ubzrojony w cierpliwość i pewność, że to dobry znak - RU działa nie zaprzestałem stosowania. Włosy wypadały a wizaulnie na głowie nic się nie zmieniało. Jeszcze w sierpniu miałem naprawdę bardzo dobry stan. Niestety na przełomie września i paździenrika mimo że wypadanie ustało praktycznie do zera, to stan na głowie bardzo się pogorszył - włosy są bez życia, miniaturyzacja na linii bardzo przyspieszyła. Mam wrażenie że szczególnie w miejscach gdzie wcierałem ru. Wzdłuż linii mam pełno krótkich włosów - na 90% są to włosy zminiaturyzowane, bo zaraz za nimi te które są normlanej dlugości, są jakieś takie dziwne, przerzedzone. Wydaję mi się że wróciłem do stanu sprzed rozpoczęcia kuracji finem.
Nie wiem co powinienem zrobić. Boję się, że jak przestane stosować ru to znowu zacznę tracić włosy, a stosując dalej nie mam gwarancji że coś zacznie zmeiniać się na lepsze. Miał ktoś taki przypadek, że RU pogorszyło stan, a później uległ on poprawie?