watomierz

Szkoda czasu bawić się w jakieś wcierki. Lepiej wytoczyć skuteczniejsze i bardziej przebadane działa - lek doustny. Im szybciej rozpoczniesz walkę, tym większe masz szanse na zwycięstwo. Też się bałem skutków ubocznych, kupiłem fina w formie wcierki (Polaris nr.10), i kilka dni później załatwiłem sobie receptę na fina w tabletkach. Najprawdopodobniej zmotywował mnie brak skutków ubocznych po wcierce lub po prostu nabrałem odwagi. Zawsze można zacząć od 0,5mg albo nawet 0,25 i jak po tygodniu nic się nie będzie działo to wjechac na 1-1,25mg. Jeśli trafi się lekarz przygłup to raczej nic nie wymyślisz. Jak podczas prywatnych wizyt próbuję wyciągnąc od lekarza receptę na jakiś nowy lek to często stosuję taktykę "już kiedyś stosowałem" albo "dostałem z kraju w którym lek jest OTC" (tak robiłem w przypadku kremu z adapalenem). Lekarze NFZ chyba maja jakiś lepszy wgląd w stosowane leki więc nie wiem czy to przejdzie. Zawsze możesz ogarnąć receptę online. I tak nie ma żadnych sensownych badań czy ważnych przeciwwskazań przed rozpoczęciem leczenia finasterydem. Chyba jedyną rzeczą do której może sie przydać dermatolog jest skuteczniejsza ocena przyczyny łysienia - czy na 100% jest to łysienie androgenowe. W razie czego powiedz wprost, że wolisz stosować lek pod opieką lekarza niż na własną ręke. Jakbyś przed rozpoczęciem leczenia też chciał przetestowac wcierkę z finasterydem to chętnie się pozbędę mojego Polarisa nr. 10 Mimo, że zużyłem zaledwie 1,25ml to mało jest chętnych na odkupienie otwartego produktu. Trochę szkoda go wywalać i fajnie jakby chociaż część pieniędzy się zwróciła...