Który lek z FIN'em? Jest ich mnóstwo. Czy to bez znaczenia?

[centurion 0]

Lista leków zawierających finasteryd jest bardzo długa:

 

https://www.lekinfo24.pl/opis-leku/l,fi ... d,746.html

 

Poza tymi dedykowanymi na włosy (1mg) reszta jest 5mg.

 

Zdecydowałem się na kurację 12 miesięczną finem.

Jestem właśnie po rozmowie ze swoim lekarzem rodzinnym i on sam od razu stwierdził, że nie ma sensu przepłacać i kupować te 1mg.

Jego zaufana aptekarka ma dla mnie przygotować w formie jakichś opłatków porcje zawierające 1/5 tabletki 5mg.

Ma kilkadziesiąt tabletek rozdrobnić dokładnie w moździerzu wymieszać i przygotować stosowną ilość opłatków.

 

Czy z całej tej listy leków zawierających 5mg finasterydu wybór konkretnego ma jakiekolwiek znaczenie? Czy to wszystko jest identyczne?

Na forum największą popularnością cieszy się chyba proscar, ale czy jest jakiś konkretny powód ku temu?

Ceny wszystkich 5mg są porównywalne.

 

Kuracja z receptą na rok wyjdzie z 5-6 zł

W porównaniu do ok 2500 zł przy propecji

[Gość]

Znaczenie ma tylko praktyczne.

Niektóre tabletki są fizycznie większe (więcej wypełniaczy) a inne mniejsze.

Wypełniacze co prawda nie mają znaczenia, ale te większe się po prostu łatwiejsze kroi na części.

[centurion 0]

Aptekarka podjęła się zmielenia i podzielenia wszystkiego na równe części w formie jakichś płatków (jeszcze nie wiem jak to ma wyglądać).

 

Takie podejście wydaje mi się znacznie lepsze niż dzielenie tabletki na części. Przy tym dzieleniu zachodzi dużo większe prawdopodobieństwo uzyskania nierównych dawek finasterydu.

 

Nie spotkałem się jednak tu na forum żeby ktoś właśnie mielił.

[tramek 0]

Jeżeli chodzi o leki z finasterydem, to ludzie staraja się kupować proscar. Lek jest tani i jedno opakowanie starcza na pół roku

Natomiast z mieleniem jest za dużo zachodu, szybciej i przyjemniej jest podzielić tabletkę na 4 części

No i jest jeszcze kwestia świerzości finasterydu...

 

PS. Weź pod uwagę że jeżeli sam nie robisz tych "opłatków", to nie możesz być pewien co tam jest.

Osobiście nie ryzykowałbym brania placebo