free web hit counter Skocz do zawartości

Kris

Members
  • Liczba zawartości

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

0 Neutral

O Kris

  1. dzięki za ciepłe słowo. staruszek łysy jak kolano, widmo łysiny więc nade mną wisi jasne, spieszę z odpowiedzią. 1 włosowe: 518, 2 włosowe: 750, 3 włosowe: 752
  2. Witam Wszystkich, w maju br. zdecydowałem się na swój pierwszy (i mam nadzieję ostatni) zabieg transplantacji włosów. Aktualnie mam 30 lat. Wszystko zaczęło się jakieś 10 lat temu, kiedy objawiając się odziedziczonej po ojcu łysiny, zacząłem dostrzegać delikatnie pojawiające się zakola. Moja walka z nimi ograniczała się jednak jedynie do stosowania Loxonu i jakiś magicznych szamponów Po kilkunastu latach nieustającego życia w przeświadczeniu, że będzie trzeba nauczyć się żyć z łysiną, zdecydowałem się jednak na odważny krok, czyli transplantację. Śledząc fora o frapującej nas wszystkich tematyce, doszedłem do wniosku, że nie ma sensu liczyć na pozorne oszczędności i z miejsca odrzuciłem wszystkie polskie kliniki. Ze względu na przychylne opinie, zdecydowałem się na zabieg w BHR w Brukseli. I z czystym sumieniem polecam dalej! W lutym tego roku nawiązałem kontakt z polskim konsultantem - Janem (bardzo życzliwa i pomocna osoba), który szybko zamienił się w konsultacje z dr Bisangą w Warszawie. Dzięki uśmiechowi losu znalazł się dość szybki termin, który przypadł na maj. Sama myśl o wylocie, hotelu, ludziach w recepcji, ludziach na lotnisku, w klinice, sprawiała, że nie czułem się zbyt komfortowo na myśl o zabiegu. Jan jednak zapewniał mnie, że pójdzie gładko. I tak też się stało. Wszystko przebiegło w bardzo miłej i życzliwej atmosferze i niemal bezboleśnie - jedynym problemem są znieczulenia, ale i to jest do przejścia! Zdecydowanie miłą niespodzianką była uśmiechnięta Polka pracująca na recepcji w klinice dr Bisangi. Sam zabieg trwał jeden dzień i wszczepionych zostało 2020 graftów metodą FUE na zakolach i z przodu. Po wszystkim był już tylko hotel i potrzebny sen. Następnego dnia miały miejsce konsultacje i można było wracać do domu. Aktualnie jestem powiedzmy 3 tygodnie po zabiegu. Wszystko przebiegło zgodnie z planem, czyt. instrukcjami jakie zostały dołączone przed i po zabiegu (swoją drogą bardzo pomocne!). Opuchlizna a la Adamek po walce z Kliczką zeszła po tygodniu, strupki też odpadły jakoś w tym czasie. Otrzymane preparaty od kliniki do pielęgnacji obszaru dawczego i biorczego już się skończyły, można więc powiedzieć, że zacząłem normalnie funkcjonować. Pozostały jedynie czerwone miejsca w obszarze biorczym, ale mam nadzieję, że i to z czasem minie. Reasumując… jestem zadowolony z wykonania tego kroku i mam nadzieję, że moje zakola przestaną w końcu spędzać mi sen z powiek. Był to problem, który towarzyszył mi zdecydowanie zbyt długo! Podobnie jak babranie z loxonem Jeśli względy finansowe pozwalają Wam na podobny krok, to chyba mogę jedynie polecić. Pozdrawiam, Kris
×
×
  • Dodaj nową pozycję...