Niestety najprawdopodobniej trafiło mi sie to paskudztwo. Na konsultacjach do przeszczepu powiedzieli że się narazie nie nadaję - widać początki miniaturyzacji z tyłu głowy/po bokach. Dermatolog mówi że ona nie może tego stwierdzić bo nie ma czym Po wizycie u fryzjera widać po bokach jakby przerzedzenia. W skali nortwooda w tej chwili coś ala IV-V. Stosowana różne kuracje, teraz piloxidil i witaminki z biotyną. Efektów sensownych ( odrostu/znacznej poprawy brak ) 4-6lat do obecnego stanu. Teraz 26lat. Nigdy nie przyjmowalem finasterydu. Czy możecie cos polecić panowie? Spróbować Fina czy inne kuracje? A może lepiej dać sobie spokój skoro czeka mnie maniana?
