Jestem taki zły na siebie, moje włosy na Loxonie 5 już praktycznie nie wypadały (odrost to inna sprawa). Coś mnie podkusiło, żeby kupić olejek rycynowy i wcierać w skalp (nadal używałem też Loxonu). Na początku było ok, ale po jakimś miesiącu zauważyłem zwiększone wypadanie. Odstawiłem więc olej, ale włosy nadal wypadają, wyciągam całe garście, chyba straciłem już 1/3 :/ Kurczę, czemu na niektórych oleje nakładane na skalp działają tak źle? Jeszcze parę lat temu mogłem ich używać i miałem super efekty. Czy przy ŁA może się tak nagle zmienić reakcja na oleje? Czy ktoś może wie, z czego to wynika? Zatykanie mieszków włosowych?