Czy ktoś z forum z powodu łysienia był bądź jest w depresji ? Ja łysieje od 14 roku życia, wtedy już wiedziałem że będę łysy, teraz mam 22,5 mam gniazdo, ogromne zakola i brak odwagi żeby ściąć na 0. Sytuacja dla mnie jest ciężka, od 2 lat sytuacja tak się pogorszyła że czuje się jakbym wegetował, 0 radości z życia, wieczny dół, jak rano się budzę i widzę swoje włosy to normalnie chce sobie strzelić w łeb. Moja pewność siebie z tego powodu spadła o 99%. Gdyby nie aktywny tryb życia, sport i hobby pewnie już dawno bym wisiał. Chyba tylko to mnie przytrzymuje przy życiu. Wiecie co mnie najbardziej przeraża ? strach przed tym że nie znajdę partnerki życiowej. Powiedzmy sobie szczerze, łysi faceci są mało atrakcyjni w szczególności w tak młodym wieku. No chyba że się wygląda jak john statham, i się ma tyle kasy co on ;p. Niedawno sobie kupiłem maszynkę, i postanowiłem że w końcu to zrobię zgolę włosy na 3, 2, 1 0mm. 2 Godziny walki przed lustrem, wewnętrzna walka, poległem. Wiem że jest to jedyne wyjście z sytuacji, ale świadomość że będę wyglądał jak po dziecko po chemioterapii mnie przeraża.. Mam strasznie wysokie czoło, do tego blada karnacja. Czy ktoś doradzi co mam zrobić? Jak odżyć ? Jak się przełamać?