Włosy zaczęły wypadać mi praktycznie z dnia na dzień. Później przyszło swędzenie skóry głowy i dziwny zapach, który pojawiał się już kilka godzin po umyciu. Ponad rok trwała moja walka, aby dowiedzieć się co mi jest. Z pomocą przyszedł dr google, bo trycholog twierdziła, że wszystko jest OK. Teraz nie mam problemów z włosami: 1 x w tygodniu szampon Mediket Plus na 15 minut na skórę głowy i włosy, a w pozostałe dni (myje włosy codziennie, a czynność powtarzam 2x) Balsam myjący Sylveco zamiennie z szamponem Biolaven (trzymam po 10 minut na skórze głowy/włosach). Włosy przestały wypadać, mam sporo nowych mini włosków i nie ma już tego specyficznego zapachu. Wiadomo, że dieta też jest ważna (ograniczyłam cukier, gluten i chemie), ale te szampony sporo zdziałały. Raz w tygodniu stosuję też maskę lnianą sylveco na 20-30 min pod czepek, spłukuję i suszę, idę spać z lekko natłuszczonymi włosami i dopiero rano myję włosy. Mam długie włosy za łopatki, więc maska sprawdza się świetnie. Czasami robię też peeling skóry głowy, używam peelingu oczyszczającego do twarzy z sylveco (ten zielony) i mieszam go z szamponami. Masuję opuszkami skórę głowy bardzo dokładnie, zostawiam to na 10 minut i podczas spłukiwania masuję ponownie - bardzo pomaga. Przeszłam chyba wszystkie apteczne szampony i tylko te sprawdzają się u mnie, nie podrażniają skóry głowy i wyciszają zapalenie, do tego stopnia, że na dzień dzisiejszy zapominam o tym, że mam ŁZS. Kosmetyki naturalne, to świetny sprzymierzeniec w walce z chorobami skóry, a więc i włosów.
