Dziękuję za odpowiedź, jestem w tym temacie naprawdę zielony i trudno mi się połapać. Dużo już tu wyczytałem, ale też muszę stwierdzić że po tej lekturze nie jestem wcale mądrzejszy, wręcz przeciwnie, namieszało mi się w głowie..... Piszecie bardzo dużo o różnych środkach, jednak z tego wszystkiego co czytam wyciągam wnioski takie, że po prostu boję się zacząć jakąś kurację, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji....... Znalazłem wpisy, że po stosowaniu większości środków występuje "linienie", co ja rozumiem tak, że jeszcze bardziej włosy wypadają, i nie wiadomo czy później odrosną, bo takiej pewności nie ma. Jaki sens ma zatem takie leczenie? Być może coś źle zrozumiałem, nie wiem....... Piszecie dużo o tym ketokonazolu, podajecie przykłady skutecznego jego działania, ale znów pojawiają się wątki ( ze zdjęciami ) świadczące o tym, że po dłuższym stosowaniu nie można potem już w ogóle przestać, bo momentalnie włosy wypadają. W przypadku szamponu nie jest to może uciążliwe, można przecież myć nim głowę cały czas, ale czy taki Nizoral naprawdę walczy skutecznie z łysieniem? Nie chciałbym łykać do końca życia prochów..... Piszecie też o wcierkach - rozumiem, że wciera się je i zostawia na głowie, np. na kilka godzin? Możecie polecić jakąś konkretną? Kurcze, całkowicie zielony jestem w tym temacie a nie chciałbym obudzić się za parę lat z łysiną, której już nie zwalczę...... Dodam że mam zakola, dosyć spore już, ale nie tragiczne. Na pewno są genetycznie odziedziczone - mój ojciec i dziadek też je mają.