Witam. To mój pierwszy post na forum. Zarejestrowałem się głównie dlatego, że mam jeszcze nadzieję na przywrócenie przynajmniej części czupryny pomimo iż patrząc na moich męskich przodków z rodziny, jest raczej walka z wiatrakami. Moja historia wygląda mniej więcej tak: mając 16 lat zaczęło mi wypadać coraz więcej włosów (a miałem kiedyś nawet grzywkę). Wybrałem się z tym problemem do Pani dermatolog w wieku 17 lat, przepisała mi Loxon 5%, który tak na prawdę zacząłem dopiero regularnie używać grubo po 18stce, kiedy szybkość wypadania rosła do potęgi. Stosowałem go raz dziennie wieczorem. W klasie maturalnej wyglądałem tak: http://zapodaj.net/8b9f935512938.jpg.html Jechałem na tym Loxonie przez ponad 2 lata, korzystałem również na zmianę z różnych szamponów typu dermena, dx2 itp. Efekt może nie był rewelacyjny ale generalnie i tak wiedziałem co mnie czeka więc za bardzo się nie przejmowałem. Na poniższym zdjęciu mam lat 21: http://zapodaj.net/4a2b2b732d846.jpg.html Jednak pewnego razu kiedy jak zwykle poszedłem do lekarki rodzinnej po receptę na Loxon, przekonała mnie że nie pomaga mi to za bardzo i że szkoda mojej kasy itp itd. Ja głupi jej uwierzyłem i stwierdziłem że w sumie nie ma jakichś cudów jeśli chodzi o efekty więc go odstawię i będę sobie wcierał we włosy taką kurację Seboradin Men Forte. Poniższe zdjęcie zrobione było gdzieś po 2 miesiącach od odstawienia: http://zapodaj.net/552501195a3cb.jpg.html Wystarczyło pół roku i na wiosnę, mając 22 lata wyglądałem już tak: http://zapodaj.net/8be9707bf54f1.jpg.html http://zapodaj.net/b3fee854234d1.jpg.html Jak widać pomimo stosowania Loxonu tylko raz dziennie przez ponad 2 lata może nie powodował on odrastania ale przynajmniej trochę oddalał nieuniknione- nie liczyłem na cuda i przez to że nie miałem jakiejś strasznej łysiny to trochę wtedy miałem to w dupie. Od odstawienia minął juz rok, pomimo załamania psychicznego związanego z nagłą utratą włosów (w wieku 23 lat mam prawie tyle włosów co ojciec starszy o 30 lat) stwierdziłem że spróbuję jeszcze raz i znowu wróciłem do minoxidilu 5%, tym razem już 2x dziennie plus szampon z kofeiną. Nie wiem czy jestem w stanie cofnąć swój błąd, gdyby nie to że mam odstające uszy i praktyczny brak zarostu to bym się opierdzielił na pałę i miałbym to gdzieś. Ale niestety nie mam takiej możliwości więc trochę mi to wszystko siadło na psychice. Dlatego chciałbym usłyszeć od ludzi mających doświadczenie w tej walce czy w moim stanie jest jeszcze szansa przynajmniej na powrót do stanu z przed odstawienia minoxu i czy w ogóle jest sens żebym go dalej stosował. Wiem, że to pewnie przekreśla moje szanse ale nie chce stosować fina.