Witam! Na forum jestem od niedawna, nadal bardzo dużo przede mną do przeczytania, ale pomyślałem, że zanim na dobre utonę w morzu waszych postów napiszą swoją historię w tym wątku, z nadzieją, że może ktoś z was będzie w stanie coś mi doradzić. Moje problemy ze skórą głowy trwają właściwie od dzieciństwa- i właśnie w okresie dzieciństwa i wczesnej młodości problemy te były wyjątkowo uciążliwe: na skórze głowy tworzyły mi się wręcz strupy, które całymi „płatami” odpadały mi od skóry głowy, a przy tym włosy mocno się przetłuszczały. Diagnozowane to było przez lekarzy dermatologów po prostu jako łupież, po latach jednak wiem, że było to silne łojotokowe zapalenie skóry głowy. Mało który szampon w tamtym okresie pomagał, może poza Selsunem Blue, acz szampon ten przy okazji podrażniał mi skórę, w związku z czym nie mógł być stosowany zbyt często (jak wiadomo jest bardzo mocny). We wskazanym okresie nie stosowałem nic poza szamponami. Oczywiście jak to dziecko intensywnie drapałem skórę głowy, często aż do krwi. Kilka lat temu od znajomej dowiedziałem się o gabinecie trychologicznym w Warszawie. Tam, po przebadaniu skóry specjalną mikrokamerą, stwierdzono u mnie łojotokowe zapalenie skóry głowy. Do tego był kłopot z wypadającymi włosami, z powiększającymi się zakolami itp. Średnio raz w miesiącu przechodziłem w tym gabinecie zabieg oczyszczający skórę, wszystko na preparatach włoskiej firmy Rising. W domu stosowałem szampon tej firmy oraz o ile pamiętam któryś z preparatów tej firmy (wcierany po myciu). Nie stosowałem żadnej suplementacji. Jakieś dwa, trzy lata temu gabinet ten z dnia na dzień zrezygnował z firmy Rising na rzecz hiszpańskiej marki Kapyderm. Ponoć znacznie lepszej, tak usłyszałem do właścicieli gabinetu. Około raz w miesiącu miałem w gabinecie zabieg, polegający na oczyszczeniu skóry głowy, a później na nałożeniu torfu organicznego na kilkanaście minut (skład torfu: węgiel organiczny, tanina, fosfor, sole mineralne, siarczany wapnia, składniki odżywcze pochodzenia roślinnego, fitoesencje pochodzenia roślinnego). W domu zaś ograniczałem się właściwie do używania szamponu Kapyderm do włosów przetłuszczających się, preparatu Fungi Active (ta sama firma- Kapyderm), który w założeniu wykazuje skuteczność regulacji w procesach przyspieszonego podziału komórek na skórze głowy, jest środkiem grzybobójczym i bakteriobójczym oraz zwalcza łupież i świąd (skład: rozmaryn, kwas salicylowy, jod roślinny, mocznik, morszczyn, aktywator ukrwienia). Ten szampon plus ta wcierka miały za zadanie rozwiązać problemu z łojotokowym zapaleniem skóry. Dodatkowo stosowałem niemal po każdym myciu głowy preparat Tonico Alogenico tej samej firmy Kapyderm. Ponoć rewelacyjny w kwestii pobudzenia włosów do rośnięcia oraz pomocny przy hamowaniu procesu wypadania włosów. Skład preparatu: ekstrakty roślinne bluszczu, pokrzywy, aminokwasy siarkowe (cysteina, metionina, tryptofan-podstawowy składnik kreatyny), arnika, rozmaryn, rukiew wodna, panthenol, proteiny pochodzenia organicznego, witaminy pochodzenia roślinnego, jodek potasu, kwas salicylowy. Niestety efekty tych wszystkich zabiegów i efekty stosowania tych preparatów nie były wystarczająco satysfakcjonujące. Oczywiście- nie było tragedii, ale w tej zabawie chyba nie chodzi o to, żeby nie było tragedii, tylko o to, żeby zrobić wszystko, by było jak najlepiej, tym bardziej, gdy wydaje się na to niemałe pieniądze. Ja z efektów końcowych zadowolony nie byłem- efekty te były nieadekwatne do ponoszonych kosztów. Z łojotokiem generalnie było znośnie, natomiast proces wypadania włosów nie ustępował. Z tych przyczyn udałem się pod koniec ubiegłego roku (a więc jakieś pół roku temu) do poleconej mi trycholog w Poznaniu. Tam miałem też konsultację z endokrynologiem. Pobrano mi krew do badań. Do tego USG tarczycy- tarczyca wizualnie idealna, wszystko ok. USG zrobione, bo z wyników badań było u mnie podejrzenie Hashimoto, jednak jak się później okazało niezasadne. Badanie krwi wykazało niedobór witaminy D, który w ostatnich miesiącach uzupełniałem suplementem Vitrum D3 Forte. Trycholog poleciła mi zabieg karboksyterapii skóry głowy. Zabieg ten wykonałem bodaj 8 razy, koszt jednego zabiegu to w warunkach warszawskich 200 zł, na urządzeniu CDT Evolution, zabieg wykonywałem co około 7-10 dni. Co do efektów- myślę, że mogło to pomóc na łojotok i ogólny stan skóry głowy, ale nie sądzę, by dało to jakiś realny efekt w temacie wypadania włosów. Ja przynajmniej takiego efektu nie stwierdziłem, więc w tym kontekście to raczej zmarnowane pieniądze. Jeżeli chodzi o preparaty pani doktor kazała mi przetestować produkty firmy BIOARP.PL, która produkuje i importuje naturalne i organiczne kosmetyki. Konkretnie polecone zostały mi produkty oparte o dziegieć brzozowy. Stosowałem przez jakiś czas szampon zawierający dziegieć i efekty jeżeli chodzi o łojotok były w miarę korzystne, wadą jest jedynie zapach tego szamponu a co się z tym wiąże zapach skóry głowy po jego użyciu. Tu opis tego szamponu: http://bioarp.pl/biotar_szampon.php Dodatkowo preparat Belosalic (płyn na skórę). Efekt ok. Do tego Seboradin Niger Lotion. Pani doktor jednocześnie poleciła mi stosowanie Nezyru, a zatem finasterydu. Po intensywnej lekturze opinii internautów oraz forumowiczów tego forum doszedłem do wniosku, że nie zdecyduję się na ten produkt (potencjalne skutki uboczne trwale mnie od tego odstraszyły). Ostatni okres (jakieś dwa miesiące) to u mnie szampon Mediket Ictamo oraz tabletki Zincas Forte. http://www.mediket.ch/pl/mediket-ictamo Stan „czystości” skóry głowy w tej chwili oceniam wysoko. Jakość włosów po użyciu szamponu Medikat Ictami nie jest najwyższa, wydaje mi się wręcz, że w żadnym razie nie powinno się stosować tego szamponu za często. Szukam więc fajnego szamponu pod swoje problemy celem wzmocnienia włosów oraz zapobiegnięciu ich wypadaniu, ale nie mam pomysłu. Moje cele są następujące: utrzymać „czystość” skóry głowy i przede wszystkim zatrzymać proces wypadania włosów oraz doprowadzić w miarę możliwości do wzmocnienia włosów oraz wręcz odrastania włosów, które już wypadły. Tylko jak się za to mądrze zabrać i nie narobić sobie więcej szkody niż pożytku... Nie mam problemu z tym, żeby ewentualnie łykać jakiś suplement diety (typu mix pokrzywy, mniszka lekarskiego, mięty, liścia boldo i dymnica- dla przykładu), natomiast raczej nie ma mowy na dzień dzisiejszy, żebym łykał coś dużo „grubszego”- chcę powalczyć szamponami, wcierkami, sensownym odżywianiem plus ewentualną suplementacją- i tyle. Finasterydy co do zasady odpadają. Jestem zdeterminowany do tego, by podjąć wszystkie możliwe (a przy tym rozsądne) kroki, by cieszyć się swoimi włosami jak najdłużej, koszty na dzień dzisiejszy nie grają kluczowej roli. Będę wdzięczny za wszelkie komentarze, rady oraz wypowiedzi na temat preparatów tu wspomnianych. Ciekawi mnie szczególnie wasze zdanie o firmie Kapyderm, której produkty stosowałem bardzo długo (na forum nie widziałem żadnego postu o nich, może przez przeoczenie). Jeśli ktoś z was jest w stanie polecić fachowca (lekarza, trychologa) od takich kłopotów jak moje, który funkcjonuje w Warszawie, to również będę wdzięczny. Może być na priv Lub miejsce na rozsądne zabiegi (raz w miesiącu)? Postaram się też wrzucić foto aktualnego stanu swoich włosów. Dodam, co chyba jest istotne, że mam 27 lat. Pozdrawiam serdecznie i dzięki za każdą odpowiedz!