Cześć wszystkim. Konkretnie, żeby nie pisać elaboratu: łysieję powoli od roku, od 2 miesięcy doszedł wzmożony łojotok. Mam delikatne zakola, zero ubytków w innych miejscach. Postanowiłem działać, co zaowocowało wizytą u dermatologa. Wskazania: loxon + biotyna. Od miesiąca stosuje loxon, cztery „psiknięcia” dziennie, pięć dni w tygodniu. Zaobserwowałem spory odrost, pierwsze włosy już w drugim tygodniu stosowania. Ale jest też duga strona medalu. Nawet przy tak małej dawce mam lekko obniżone ciśnienie (pomaga na to filiżanka kawy, więc luz) + bardzo wzmożone wypadanie. Na kontroli dermatolog uspokaja, że to normalne, że wypadają stare włosy, ale widzę, że 25% ubytku to niestety krótkie włoski, czyli świeży plon loxonu. Wzmógł się także łojotok. Lekarz kategorycznie wyklucza w moim przypadku zastosowanie finasterydu, jednocześnie nie udzielając mi jednoznacznej odpowiedzi, co do typu łysienia. Wyczuwam tu protekcjonalne traktowanie, typu: „wiem lepiej od pacjenta, co dla niego dobre”. Zdaję sobie sprawę z roli minoxidilu, tzn. że w żaden sposób nie zapobiega on wypadaniu, a jedynie stymuluje porost włosów. Stąd pierwsze pytanie: czy są na forum osoby stosujące minox bez blokera, w okresie powyżej jednego roku, które doświadczyły odrostów po fazie wzmożonego wypadania? Czy minoxidil może powodować wzmożony łojotok? Czy mogę go bezpiecznie odstawić po miesiącu? Jak nazywa się badanie potwierdzające skłonność do łysienia androgenowego? Nie chcę na pałę wchodzić w fina. Czy są na rynku tabletki zawierające poniżej 1mg finasterydu? Jakie są zalety stosowania RU zamiast tabletek? Pozdrawiam.