free web hit counter Skocz do zawartości

felixfelicis

Members
  • Liczba zawartości

    10
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

0 Neutral

O felixfelicis

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

  1. http://ethos.bl.uk/OrderDetails.do?uin= ... hos.553996 Investigations into the roles of potassium channels in hair growth : studies confirming the presence of several ATP-­sensitive potassium (K+ATP) channels in hair follicles and exploring their mechanism of action using molecular biological, cell culture, organ culture and proteomic approaches Zemaryalai, Khatera University of Bradford Minox powoduje odrost właśnie przez aktywację kanałów potasowych zależnych od ATP, więc jeśli twierdzisz, że to dwie różne sprawy, to wrzuć link do jakiegoś badania. Jakie to zamienniki minoxa stosowałeś? Ciekawe...
  2. Chodzi o substancje aktywujące kanały potasowe zależne od ATP, bo dokładnie na tej zasadzie działa minox. Tak, napisałem, że efekt nie jest tak piorunujący, ale w dłuższej perspektywie zauważalny. https://en.wikipedia.org/wiki/ATP-sensi ... um_channel
  3. Widzę tu sporo determinacji. Psikanie minoxem po zębach może nie być zbyt praktyczne. Minoksidyl jest substancją aktywną leku 'Loniten'. Właśnie przy stosowaniu tego preparatu, częstym wśród pacjentów był obserwowany odrost włosów. Jednak perspektywa zniszczenia serca powinna odstraszyć każdego od kuracji Lonitenem, zwłaszcza że w większości przypadków odzyskane włosy były przez mężczyzn w ciągu paru miesięcy tracone. Istnieje cały szereg naturalnych środków mających działanie minoksidylu. Wprawdzie słabsze, ale w perspektywie lat o skuteczności paru solidnych miesięcy na 5 % minoxie. Polecam zainteresowanie się aktywnością kanałów potasowych zależnych od ATP, bo właśnie ten skutek indukuje Loniten i minox w nim zawarty.
  4. Witam po paru tygodniach milczenia Panowie, Sądziłem, że zastanę w temacie więcej punktów widzenia. Liczba wyświetleń wątku jest stale rosnąca, ale paru z Was nieśmiało wysyła mi wiadomości prywatne, zamiast podbijać wątek i dzielić się pierwszymi spostrzeżeniami, jakie niektórzy co twierdzą w priv, zauważają po zastosowaniu niektórych lifehacków. Najaktywniejszy w temacie antydhtor, rzucił cień podejrzeń na parę z moich twierdzeń. Dzięki, Twoje zdanie jest cenne i ma podstawy. A więc do rzeczy. Odniosę się po kolei do wątpliwości, jakie wyraziłeś. Po pierwsze - pytanie... Czy szczególną dbałość o dietę należy mieć przed farmakoterapią antyandrogenną, czy już dopiero po, jak to zamierzasz, bo wyznajesz raczej zasadę... * Najpierw ekstremalna terapia środkami farmakologicznymi, potem stabilizacja efektów preparatami mniej inwazyjnymi i dietą. Mam co do tego inne zdanie. * Po pierwsze dieta, co starałem się uzasadnić w powyższych postach, ma krytyczne znaczenie w przypadkach łysienia androgennego. Raz, że odpowiednio skomponowana, może wydatnie zwiększyć skuteczność farmakoterapii, dwa - ograniczyć lub nawet wyeliminować skutki uboczne często obserwowane i tak przykre. Nikt na tym forum nie chce być wiecznym zakładnikiem niebieskich tabletek. Tak więc Twoje Włosowe Imperium antydhtorze, mogłoby kontratakować skuteczniej przy drobiazgowo zaprojektowanej diecie, potęgującej wpływ farmaceutyków i działającej osłonowo przed efektami ubocznymi. Kuchnia polska, jest rzeczywiście fatalna. Kojarzy się z domem rodzinnym, bla bla. Dość sentymentów. Ta kuchnia jest dla włosów jak kornik drukarz dla Puszczy Białowieskiej. Napisałeś, że Twoja odporność była dość nadzwyczajna, pomimo anemicznej diety w dzieciństwie. To powszechny efekt. Znany jest fakt, że żerność limfocytów wzrasta na czczo o parędziesiąt procent. Zwierzęta mają to wkodowane tak instynktownie, że zapadając na choroby, przestają jeść. I jedyne o co należy dbać, mając takiego zwierzaka, to aby pił i miał w wodzie odpowiednie stężenie minerałów, np. szczyptę soli. Nasz organizm składa się z tego samego typu komórek co organizmy innych ssaków. Nasze instynkty są wykorzenione wychowaniem i zwyczajem żarcia ponad miarę. Gdy podupadamy na zdrowiu niezbyt poważnie, wystarczy wtedy pić przez parę dni i wygrzewać się. Masz ten sam zwyczaj jadania śniadań dopiero przedpołudniem. To świetny nawyk. Twój układ hormonalny będzie Ci wdzięczny, nawet jeśli czasem przykaprysi od tej ekstremy którą opisałeś we własnym temacie. Co do Avodartu, dutasterydu, lekarz nie wypisze Go ot tak. Przepatrzyłem Wasze wypowiedzi, że to trudno dostępny środek. Sprawa ma się następująco. Robicie błąd idąc do lekarza i wspominając w ogóle cokolwiek o włosach. Zapomnijcie o tym. Avodart ma zastosowanie w leczeniu przerostu gruczołu krokowego i w myśl obowiązującej w Europie doktryny medycznej, żaden lekarz Wam tego nie przepisze na porost włosów, chyba że jakiś rastalekarz, który spełnia życzenia. Dlatego, gdy idziecie do rodzinnego, jeśli chcecie Avodart musicie przypomnieć sobie, że macie młodzieńczy przerost gruczołu krokowego (młodzi z Was), z opornością na finasteryd. Że byliście u paru urologów w mieście itd. Nie powinno być problemów. A gdyby jednak ktoś Wam zamarudził, możecie sprowadzić Avodart z Ukejowa. Kurs funta leci na łeb na szyję, więc Avodart staje się tańszy z miesiąca na miesiąc. Koszt jednego opakowania oryginalnego Avodartu made in UK, to dziewięćdziesiąt parę złotych. Napisałeś, że skoro zaznaczyłem o zamiarze paru miesięcy sesji z Avodartem, kwestionuje to wagę skuteczności diety o której się tak rozwodzę. Nie, to nie tak. Obecnie moja dieta od wielu miesięcy powoduje powolny odrost tego, co zrzedło mi w latach, gdy diety jeszcze nie praktykowałem. Jednak Avodart miałby mi posłużyć jedynie jako w miarę szybki odzyskiwacz utraconego w latach poprzednich, włosia. Oznacza to, że Avodart traktuję jak garść ziaren, by zasiać w skalpie możliwie gęsto maksymalną ilość włosów, a dietą tylko utrzymać i nawozić to co wyrośnie. Tak jak piszę, udało mi się całkiem zahamować łysienie androgenne samą dietą i sprowokować powolny odrost. Jednak przez wrodzoną niecierpliwość sięgam po Avodart, żeby proces przyśpieszyć. Co do łysienia w mojej familii… Ma ono postać agresywną. Mężczyźni w rodzinie już w wieku dwudziestu paru lat mają NW 3 i więcej. Oczywiście większość z nich problem lekceważy, a niektórym udało mi się pomóc i postępujący proces został zatrzymany. Ja zareagowałem w swoim przypadku momentalnie gdy spostrzegłem minimalną utratę i rozjaśnienie łodyg włosa, charakterystyczne dla miniaturyzacji. Tylko dzięki refleksowi udało mi się zostać antydhtorem na czas. Tak jak piszesz. Rzeczy niemożliwych nie ma. Są tylko nieprawdopodobne, choć tak naprawdę zupełnie prawdziwe. Eksperyment z hinduskim mistykiem nie jedzącym i niepijącym od parunastu lat, można od razu uznać za mistyfikację. W ciągu godziny z oddechem człowiek traci 50 – 70 ml wody. Gdyby Hindus nie pił, wyglądałby jak rodzynka. Eksperymenty w krajach trzeciego świata są zawsze podejrzane. Tak jak istnienie 200 letniego chińczyka, który rzekomo przeżył tak długo na diecie złożonej z jakichś ziółek i grzybków. Myślę, że podobne newsy mają wiarygodność zapewnień zaczynających się od słów… „Lekarze Go nienawidzą…”. Na sam koniec rzucę garścią informacji, która może przydać się zażywającym Avodart. Efekty uboczne jak wiadomo sprowadzają się do impotencji, utraty libido, brain foga itd. Jeśli nie chcecie, by w trakcie kuracji obumarło Wam krocze, jak milionom pacjentów, znowu dieta ma kluczowe znaczenie. Parę faktów nieco luźniejszym językiem... W ciągu doby męskie jądra produkują od 5 do 7 mg testosteronu z wyżem zauważalnym w godzinach rannych. Ilość DHT powstająca z całej puli dobowej testosteronu wynosi około 10 %. A więc to 0,5 – 0,7 mg DHT w ciągu doby robi Wam taki rozpiździel na głowie. Wychodzę więc z założenia, że by zablokować ilość a5r, która produkuje w ciągu doby zaokrąglając – 1 mg DHT, musimy uderzyć z początku dawkami które rozłożą a5r na łopatki i dopiero po uspokojeniu, stopniowo zmniejszać dawki. Moja kuracja wyglądać będzie: 1 miesiąc - 1,5 mg dutasterydu każdego dnia (3 tabs.), 2 miesiąc - 1 mg dutasterydu każdego dnia (2 tabs.), 3 miesiąc – 0,5 mg dutasterydu każdego dnia (1 tabs.). Wyeliminuję tu potencjalny efekt regresu linii włosów, często obserwowany przez nieumiejętnie zażywających. Dlaczego nieumiejętnie? Np. przez tematy "Avodart destroyed my hairline!". Ponieważ walenie na początku 0,5 mg duta, to jak przesunięcie łuczników, przed piechotę. Zostaną od razu wycięci. Dobra strategia polega na wysunięciu linii nie do ruszenia i napierdzielania zza tej bariery do momentu, aż całe siły wroga zostaną rozniesione. Organizm, gdy używamy zbyt niewielkich dawek, rozpaczliwie, próbuje inicjować wyższą aktywność a5r dla zrównoważenia stanu do którego był od lat przyzwyczajony. Dawka uderzeniowa (1 - 1,5 mg) przekracza zdolności organizmu do wyrównania ubytku aktywnej a5r, więc jest jedyną słuszną. Jednym z błędów jaki zauważam w strategii Waszych kuracji, to że bierzecie duta/fina w godzinach rannych, bo „przecież wtedy jest maksimum dobowe wydzielania testosteronu”. Przypomnę, że nie uderzamy w testosteron, ale w alfa 5 reduktazę. Zmierzam do tego, że gdy bierzecie te środki rankiem, nie zdążą się dobrze rozejść w krwiobiegu i tracicie sporo z ich efektywności. Znacznie lepiej jest brać duta/fina wieczorami i wymasować skalp celem odblokowania mikrozatorów i pobudzenia krążenia w mikronaczyniach skalpu. Do ranka a5r zostanie dosłownie sparaliżowana i uzyskacie bardziej wymierne rezultaty – bardzo intensywną blokadę enzymatyczną w trakcie wyżu testosteronowego. Dalej, z przydatnych ciekawostek. Okres półtrwania DHT w organizmie wynosi pięćdziesiąt parę minut Okres półtrwania testosteronu w organizmie wynosi trzydzieści parę minut. Spojrzałem na budowę chemiczną finasterydu i dutasterydu. Jak wiecie fin ma znacznie krótszy okres półtrwania niż dut. Pierwszy parę godzin, gdy drugi według badań, parę tygodni. A więc dutasteryd osiąga wiele wyższą stabilność w ustroju. Wynika to z obecności grup fluorowych w dutasterudzie. Możecie rzucić okiem na wzór strukturalny. To moje autorskie twierdzenie, ale sądzę, że rotację dutasterydu w organizmie można rozkręcić dawkami boru, znanego z właściwości wybijania fluoru z miejsc depozytowych. Najbardziej katastrofalnym mechanizmem przy suplementacji dutem/finem jest przy gwałtownym spadku DHT, równie impulsywny wzrost testosteronu, co pobudza aktywność aromatazy i nadprodukcję estradiolu. Brain fog jest obserwowany również u mężczyzn z wysokim poziomem estrogenów. Jest to do tego stopnia niebezpieczne, że powoduje w dłuższej perspektywie oprócz ginekomastii, atrofię jąder (jest jeszcze drugi mechanizm). Warto więc dorzucić do kuracji parę inhibitorów aromatazy. Wystarczą źródła roślinne. W żadnym wypadku farmaceutyki. Skutecznymi blokerami są resweratrol (najwyższa skuteczność) – proponuję suplement. Poza tym kwercetyna – kasza gryczana, cebula, czosnek. Jeszcze pokrzywa… Niektóre kobiety przy suplementacji już sokiem z pokrzywy (100 % sokiem, a nie odtwarzanym z koncentratu), zauważają wysyp ciemnych włosków i wzrost libido. To efekt wzrostu testosteronu wynikający z inhibicji aromatazy. Jak chcecie mieć gorące laski, wlewajcie im w gardło sok z pokrzyw. Poza tym, inhibicję aromatazy wykazują również cytrusy. Polecam wyłącznie cytryny i sok z nich na czczo. Efekt osłonowy przy kuracji dutasterydem dają jeszcze ćwiczenia fizyczne. Jak? Nadwyżka testosteronu służy rozbudowie tkanki mięśniowej, a nie wzrasta do stężenia alarmującego i hamującego układ „podwzgórze-przysadka-gonada”. Dzięki temu nie ma obaw przed atrofią jąder. Niepokój czasem obserwowany przy zażywaniu Avodartu może wynikać z destabilizacji produkcji allopregnanolonu, jednak niektóre substancje fitochemiczne zawarte w roślinach strączkowych mają własności mimetyczne – czyli choć są zupełnie inne pod względem budowy, dają ten sam efekt. Nadto działanie dutasterydu znacznie rozchwiewa gospodarkę estrogenową (zwłaszcza powoduje zanik metabolitu DHT - 3-beta adiolu działającego protekcyjnie na prostatę). Nie można tego lekceważyć. Dlatego w trakcie kuracji należy przyjmować spore dawki flawonów i izoflawonów (m.in. rośliny strączkowe), bilansujących układ hormonalny i zastępujących niedobór 3-beta adiolu. Nie wiem, jak Wy, ale ja zamierzam porwać się na duta bez uboków. To, jak i spotęgowanie działania dutasterydu zapewnić może tylko dieta dopracowana w najmniejszym aspekcie. Spójrzcie na Trumpa, nie można powiedzieć, że jest pizdeczką. To gość z jajami. Od lat jedzie na finie i ducie, a chyba nikt nie odmówi Mu błyskotliwości. Jestem pewien, że jako miliarderowi, ktoś mu już dopracował kurację w każdym szczególe. Tak więc chłopcy, bezlitośnie i wszystkiego dobrego.
  5. Hah, antydhtor. Miło, że zważyłeś na ten wątek. Od wczoraj przejrzałem niemal całe forum i zdążyłem dostrzec, że jesteś tu chyba najbardziej oddany sprawie. Dodatkowo z barwnym podejściem do problemu. Widziałem też arsenał… Twoją autorską terapię ekstremalną i pomyślałem od razu, że jesteś typem szalonego naukowca w pozytywnym sensie. Tak więc miło mi. Za jedno z najbardziej rzetelnych podejść do sprawy należą Ci się propsy. Za samo to, że nieczęsto używasz słowa niemożliwe. Podobnie jak Ty, jestem fanatycznym wrogiem łysienia. Choć, ani myślę dążyć do linii włosów Iana D’Sa. Choć taki wariant zarysu linii włosowej wzbudza mój pozytywny podziw, bardziej skłaniałbym się do prostokątnych czół u mężczyzn, jednak bez (tfu )zakoli. Linia D’Sa jest obła. W ogóle w przyrodzie obłość jest cechą feminizacji. Kanciastość cechą męską. Przez ten kanon może Ci być trudno skłonić chirurga do zaprojektowania linii obłej i nisko osadzonej, bez nazmyślania o procedurze zmiany płci, co nie musi być wcale prawdą. Ale z tym kłamstewkiem może zdołałbyś przekonać zespół którejś kliniki do wszczepienia graftów w zarysie linii włosów D’Sa? Ja bym spróbował, bo aby mieć pozycję negocjacyjną do umówienia zabiegu tak jakbyś chciał, musiałbyś dysponować dwa razy większą ilością gotówki i notarialnie zrzec się swoich praw do niezadowolenia. Co do samej diety o której zuchwale twierdzę, że zahamować może proces łysienia, a nawet odwrócić. Może rzeczywiście nie przedstawiłem zagadnienia w jego pełni, przez to niepotrzebnie narażając się na kąśliwość. Do rzeczy. Po pierwsze. Założyłem, że obecny stan wiedzy to z gruntu brednie z ziarnkiem prawdy. Że posiadanie włosów nie jest atawizmem ewolucyjnym. Włosy to narząd. Spełniają dodatkowo funkcję wskaźnikową. Jak papier lakmusowy, zmieniając kondycję w zależności od tego jak się prowadzimy. Trzeba wysnuć podstawowe założenia. Włosom służy wszystko oddziałujące silnie przeciwzapalnie. Na tej zasadzie działają substancje z wcierek, koktajle do mezoterapii, jak też sterydy i tak dalej. Dlaczego coś co działa korzystnie od zewnątrz, miałoby działać bardziej od substancji przeciwzapalnych przyjmowanych do wewnątrz z dietą? Bo w istocie sądzę, że to co korzystne uda się zdziałać interwencjami po wierzchu, zwykle i tak niweluje wpływ permanentnie zapalnej diety, która jest powszechna i kiepska. Kolejnym etapem tego ciągu myślowego jest zadanie podstawowego pytania. Co wzbudza stan zapalny? Bo znamy możliwości organizmu. Ludzkie ciało preferuje stan obkurczenia, niż obrzęku. W ogóle proces zdrowienia, polega na zbijaniu narosłego w ten, czy inny sposób - stanu zapalenia, obrzęku. A więc co wzbudza w ciele stan zapalny. Oczywiście źródłem tych substancji jest głównie dieta. Postawiłem sobie za cel zidentyfikować wszystkie środki prozapalne i wywalić je z jadłospisu, bez oglądania się na przyzwyczajenia kulinarne, które można przecież bez sentymentów zmienić z dnia na dzień. Wszystko jest dla ludzi? Dla głupich wszystko. Człowiek myślący zadowoli się tylko tym co mu służy, choćby miało gorzki smak. W ogóle, by dojść do jakichś większych odkryć trzeba założyć, że świat istnieje w oparciu o fałsz. Bardzo potężny mocą wierzeń większości i ich lekceważeń, fałsz. Podstawowymi produktami zapalnymi w diecie są: cukier (a de facto insulina przezeń wzbudzana), potem tłuszcze nasycone i niektóre wielonienasycone, liczne alkaloidy... Są też substancje mogące oddziaływać przeciwzapalnie lub prozapalnie w zależności od momentu ich przyjmowania. Np. sól, czy produkty o odczynie kwaśnym jak ocet, czy sok cytrynowy. Przyjmowane na czczo działają przeciwzapalnie, spożywane między posiłkami powodują obrzęki. Wreszcie substancje bezwzględnie przeciwzapalne: tłuszcze jednonienasycone, niektóre wielonienasycone, poszczególne alkaloidy, aminokwasy, witaminy, witaminopodobne… Poczyniłem parę założeń. 1. Po pierwsze, eliminacja tłuszczów nasyconych. Ludzki organizm posiada zdolność syntezy wszystkich niezbędnych tłuszczów nasyconych. Dostarczanie ich z zewnątrz rozchwiewa tylko wewnętrzne mechanizmy produkcji i metabolizm nasyconych. 2. Po drugie, wywalenie cukru. Doprowadza do nadmiernego wyrzutu insuliny, która właśnie w nadmiarze stanowi największy czynnik zapalny. Pośrednio inicjując kaskady niekorzystnych reakcji enzymatycznych w tym zwiększając aktywność a5r o parędziesiąt %, jak też bezpośrednio. Ale szerzej... Powstrzymać proces łysienia androgennego w samym założeniu jest łatwo. Wystarczy: * zmniejszyć liczbę receptorów androgennych oraz zbić ich ekspresję * obniżyć (zbilansować) produkcję samych androgenów * zablokować (doregulować ich pracę) receptory androgenne (*) tutaj wpiszę również: przejść na ultraprzeciwzapalną dietę Jest parę sposobów realizacji powyższych założeń, niekoniecznie na drodze używania agresywnych farmaceutyków, lecz zupełnie w sposób naturalny. Załączam całkiem niezłą grafikę obrazującą nasze cele (ad 1!!!): Po pierwsze bilansujemy wydzielanie testosteronu. Jak widzimy na grafice, działanie takie wywołują hormony z grupy kortykosteroidów. A więc, skoro najwyższe ich stężenie zaznacza się w godzinach rannych, warto utrzymywać ten stan do południa nie jedząc. Kto nie wierzy, niech potwierdzi sobie to badaniami po miesiącu takiej praktyki. Po drugie, grafika wymienia metforminę, jako balansującą produkcję androgenów. Metformina jest jednym z lepszych lekarstw na cukrzycę i wzbudza wrażliwość insulinową w ogromnym stopniu. Pacjenci przyjmujący metforminę nieraz obserwują odrost włosów. W ogóle niektórzy cukrzycy na metforminie do późnej starości zachowują bujne czupryny. To przez wrażliwość insulinową. W naturalny sposób, insulinowrażliwość można podnieść niemal do granic absurdu, całkowicie wykluczając cukier z diety, a nadto jedząc posiłki, których IG, nie przekracza 30. Dodatkowo objętościowo niewielkie i częste, by ładunek glikemiczny utrzymać również na niskim poziomie. Sam jem sześć razy co półtorej godziny od 10 : 30. Wstaję co dzień o 5 : 00. A więc przez 5,5 h wzrasta mi wrażliwość insulinowa i naturalnie i płynnie obniża się kortyzol, który paraliżuje gospodarkę cukrową. Około 10 : 30 jego stężenie we krwi jest tak nieznaczne, że metabolizm insy przebiega na najwyższych obrotach. Po trzecie, ale to już kolumna do a5r. Pomijamy tu użycie fina i dutasterydu. Skupmy się na cynku. Cynk pośrednio wpływa na obniżenie a5r, również przez fakt, że zwiększa wydajność procesów aktywacji NADPH. Poza tym jest aktywatorem enzymów wygaszających stan zapalny. Po czwarte, rzecz zupełnie prosta jak masaż skalpu. Tak jak stan zapalny może minąć sprawniej, gdy pobudzamy ruchy płynów pod skórą w obrzękniętym miejscu, tak samo masaż skalpu doprowadza do redukcji stanu zapalnego obserwowanego przy łysieniu androgennym, ale nie tylko. Masaż skalpu, musi być wykonywany zgodnie z kierunkiem przepływu limfy, albo wcale. Ruchami prostymi od przestrzeni czołowej do wierzchu głowy i od potylicy również do wierzchu. Wykonując masaż w ten sposób, wzbudzamy przepływ limfy i płynów tkankowych. Ruchy okrężne niszczą prawidłowy flow. W wyniku byle jakiego masażu dochodzi do zatorów i zwiększonego wypadania. Po piąte, oleje. Znakomity skład ma oliwa, olej z pestek dyni, olej z czarnuszki, wiesiołkowy. (Radzę unikać pozostałych, zwłaszcza oleju lnianego, lecz i konopnego, rzepakowego, słonecznikowego... W skład tych wchodzą kwasy tłuszczowe wzbudzające stan zapalny). A oleje są istotne. Poza tym, że spełniają rolę energetyczną, mają jeszcze funkcję budulcową. Błona komórkowa jest płaszczem lipidowym. Nie bez znaczenia jest też profil tłuszczowy tejże błony. Odpowiednia dieta może przebudować strukturę błony komórkowej na maksymalnie wydajną, choć zajmuje to wiele miesięcy. Przykładowo, kwasy tłuszczowe nasycone czynią błonę komórkową sztywną i słabo przenikalną, kwasy nienasycone sprawiają, że błona ta jest elastyczna i lepiej dystrybuująca składniki odżywcze. Po szóste, już w kolumnie do receptorów androgennych. Ich ekspresja wzrasta w atmosferze niedotlenienia, więc nie dziwota że tylu łysiejących. Ludzie nie potrafią prawidłowo oddychać. Statystycznie sportowcy, robotnicy, czy bezdomni nawet. Osoby o wyższych parametrach wymiany tlenowej, czy to z racji wysiłku lub życia pod gołym niebem... Osoby te mają mniej receptorów androgennych w skalpie. Jak wiadomo wzrost liczby tych receptorów powiązany jest z permanentnym niedotlenieniem. Jeszcze raz warto wskazać. Większość ludzi nie potrafi prawidłowo oddychać. Nie chodzi o ilość tlenu, ani o jak najgłębsze oddechy w ogóle, ani nawet o komorę hiperbaryczną, czy ozonowanie, co powierzchownie ujmuje ten schemat. Niedotlenienie w ogóle jest paradoksem. Można nabierać ogromne hausty powietrza i nadal być pozbawionym odpowiedniego stężenia tlenu w tkankach. Do rzeczy. Aby dotlenić tkanki, najlepiej co dzień na czczo przeprowadzać małe 10 minutowe ćwiczenie. Polega ono na wstrzymywaniu oddechu z opróżnionymi płucami. Doprowadzamy w ten sposób do wzrostu stężenia jonów wodorowych H+, co powoduje ostatecznie wydajniejszą dysocjację tlenu z udziałem hemoglobiny. Hemoglobina bowiem w warunkach beztlenowych i lekko kwaśnych zwiększa swoje powinowactwo do tlenu o paręset procent oraz wydajniej przeprowadza dostawy tlenu do tkanek. Zwie się to fizjologicznym efektem Bohra. https://en.wikipedia.org/wiki/Bohr_effect Dodatkową korzyścią tego ćwiczenia jest czyszczenie tkanek z kwaśnych odpadów metabolizmu,ponieważ dochodzi do wzrostu jonów wodorowęglanowych. Jak wiadomo enzymy wykazują wyższą aktywność w określonym pH. a5r jest znacznie bardziej aktywna w środowisku lekko kwaśnym. Warto więc być człowiekiem z zasadami, w sensie z zasadami w krwi. Sprawą spoza wykresu jest na przykład zadziałanie, by uruchomić pewne mechanizmy, które uruchamiają poszczególne środki stricte przeciw łysieniu. Przykładowo minoksidyl, powoduje odrost przez wzbudzenie aktywności kanałów potasowych zależnych od ATP. A więc, by do tego doprowadzić (uruchomić te kanały) nie stosując minoksidylu, można wykorzystać niepozorne substancje żywieniowe. Przetrzecie oczy ze zdziwienia? Są takie i nikt pewnie nie podejrzewałby. Brzmi niewiarygodnie? Ależ proszę. Pierwszą jest NaCl, zwykła sól, polecam kamienną bo ma sporo innych minerałów. szczypta soli na czczo, na parę godzin przed jedzeniem. Polecam ze dwa razy w tygodniu. Ponadto kwas cytrynowy również wykazuje takie działanie. Wprawdzie wstrzymuje glikolizę wątrobową, ale w sprzężeniu zwrotnym uruchamia mechanizmy wyrównujące energetykę komórkową z czego udziałem również aktywują się kanały potasowe zależne od ATP. Kolejnymi pośrednimi aktywatorami kanałów K+ są magnez i wapń (umiarkowanie). Z substancji o których wiem jest jeszcze ksylitol. Nadto dieta tłuszczowa uruchamia kanały K+. Wrzucam zdjęcie sprzed.
  6. W moim przypadku, by utrzymać włosy nie potrzebuję blokerów DHT. Tę kwestię załatwia, jak wspomniałem moja dieta. Potrzebuję natomiast blokerów DHT - Avodartu, by zainicjować szybszy odrost, osiągnąć w moim przypadku tylko maksymalne zagęszczenie i wynika to bardziej z mojego kaprysu, niż konieczności estetycznych. W tym momencie mam całkiem gęste włosy. Nazwałeś moje wnioski pseudointelektualnym bełkotem. Choć brzmi to dość ofensywnie nie wskazujesz w których dokładnie miejscach zagalopowałem się. Twój wkład w temat można by uznać za zupełnie jałowy, gdybyś przypadkiem nie wspomniał o korzyściach eliminacji z diety cukru w każdej postaci. Powiem więcej. Czytanie ze zrozumieniem nie jest chyba Twoją mocną stroną. Gdzie napisałem o tym, że nie jedząc jaj odróść może bujna czupryna. Śmiechłeś chyba przez nadinterpretację tego co przeczytałeś, bo wyraziłem się jasno, że szkodliwym dla włosów jest przyjmowanie produktów o znacznej zawartości kwasu arachidonowego - substratu do syntezy prostaglandyn zapalnych D2. A oto fakty. Sprawdź, zamiast śmiechać. "Cellular synthesis occurs through the arachidonic acid cascade with the final conversion from PGH2 done by PGD2 synthase (PTGDS)." "In 2012, the University of Pennsylvania published study concluding that PGD2 was found in higher levels than normal on the scalp of balding men. It seems that PGD2 prevents the hair follicles from maturing. This indicates that PGD2 inhibits hair growth in the scalp.[6]" Nie podoba mi się, że próbujesz przedstawić zagadnienie prześmiewczo, jak pszennoburaczany, zamiast odnieść się do szczegółów. To jednak Twój poziom, którego analizę zachowam dla siebie. Zamieszczam dodatkowo link do indeksu "inflammation factor" dla różnych produktów żywieniowych: http://inflammationfactor.com/look-up-if-ratings/ Komponując dietę złożoną zupełnie z produktów działających przeciwzapalnie, można nie tylko zatrzymać, ale i zainicjować odrost utraconych włosów.
  7. Lack, swoistym problemem jest nie cukier rafinowany, jakiego wszędzie pełno, ale cukier w ogóle, jako C6H12O6. Weźmy dla przykładu średniej wielkości jabłko, które może ważyć 150 g. Gdyby skrystalizować cukier zawarty w tym owocu, ilość jego wyniosłaby 2 pełne łyżki, około 20 g. Oczywiście zjedzenie jabłka wywołuje niższy skok insulinowy, porównując z cukrem rafinowanym, ponieważ oprócz cukru owoc zawiera też sporo wody, kwasów i polifenoli oraz błonnika. Jednak cukier z owoców, w postaci prostej, wymusza na organizmie przestawienie na tryb spalania właśnie węglowodanów, a dla włosów, najlepszym źródłem energetycznym jest tłuszcz, ponieważ mitochondria najlepiej pracują właśnie na tym paliwie. Bodaj, tylko krwinki czerwone i nieliczne grupy komórek wydajnie pracują na cukrze jako takim. Bakalie to w ogóle jest dziadostwo, raz że by powstrzymać podatność na psucie są osypywane siarczynami, a dodatkowo często nasączane olejem (chyba słonecznikowym, bo ma neutralny smak). Dodatek cukru służącego również, jako konserwant, czyni z tego żarcia traumę dla trzustki. Wykluczyłem z codziennej diety owoce z wyjątkiem awokado. Robię jednak wyjątek. Raz na dwa tygodnie urządzam sobie post i do wczesnego popołudnia piję samą wodę, a potem aż do wieczora wlewam w siebie parę butelek soku aroniowego i pod wieczór szamam ze dwa jabłka, albo morele. Gdy już co te dwa tygodnie jem owoce, staram się wybierać jak najbardziej dojrzałe i słodkie, wtedy są one ogromnie stymulujące. Przez to, że unikam cukru w ogóle, doprowadziłem swój organizm do takiej wrażliwości insulinowej, że poziom cukru spada niemal od razu po przyjęciu. Komórki pochłaniają żarłocznie każdą cząsteczkę glukozy, a niektóre tkanki przystosowane do magazynowanie fruktozy, również biorą sobie jej zapas. Czuję ciepło pod skórą w obrębie całego ciała, ponieważ czerwone krwinki dostają kopa. Cukier jest ok, ale przyjmowany rzadko. Zauważyłem, że dla mnie optimum, to te dwa tygodnie. W ogóle eksperymentowanie na sobie daje ogromną frajdę. Po dwóch tygodniach bez cukru, taka butla soku aroniowego jest jak eliksir wiedźmiński. ; Co do jajek na twardo i jakichkolwiek... Nie polecam w ogóle jeść jajek. To brzmi radykalnie, ale równie radykalnie jajka szkodzą włosom. A to z racji, że są jednym z najbogatszych w przyrodzie źródeł kwasu arachidonowego, będącego prekursorem prostaglandyn prozapalnych z grupy D. Oznacza to, że zjadając parę jajek, dostarczamy parę gram substratu do syntezy wywołujących silne zapalenie, prostaglandyn. Oto tabela produktów zawierających największe ilości kwasu arachidonowego: Dietary sources of arachidonic acid include: Lean beef (460mg/kg)[8] Raw beef ribeye (460mg/kg raw, 200mg/kg cooked; 1.1% total fatty acids)[6] Whole eggs (2,390mg/kg raw, 1,490mg/kg cooked; 1.9% total fatty acids)[6] Chicken breast (640mg/kg raw, 400mg/kg cooked; 4.9% total fatty acids)[6] Chicken thigh (1060mg/kg raw; 2.9% total fatty acids)[6] Turkey breast (590mg/kg raw, 300mg/kg cooked; 3.1% total fatty acids)[6] Pork loin (530mg/kg raw, 300mg/kg cooked; 2.2% total fatty acids)[6] White tuna (packed in water and 330mg/kg;)[6] Duck (990mg/kg)[9] Kangaroo (620+/-120mg/kg)[5] Emu (1,300+/-300mg/kg)[5] Kidney (Lamb; 1,530+/-110mg/kg)[5] Liver (Oxen; 2,940+/-640mg/kg)[5] Barramundi (260+/-60mg/kg)[5] Salmon (1,000+/-920mg/kg)[5] źródło: https://examine.com/supplements/arachidonic-acid/ A oto link do badania z 2012 roku. Zespół naukowców, chyba z uniwerku w Pensylwanii, potwierdził wpływ prostaglandyny D2 na łysienie. W Polsce wałkuje się w kółko o DHT, a nie porusza sedna sprawy. Badanie: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3319975/ U łysiejących mężczyzn stwierdzono w obrębie skalpu znacznie wyższe ilości prostaglandyny D2, wywołującej permanentne mikrozapalenie. Żeby podać jakiś przykład działający na wyobraźnię… W jednym z wywiadów rzek, Janusz Korwin Mikke, którego fryzury na tym forum jak sądzę, nikt mu nie zazdrości, stwierdził, że od wielu lat zżera dziennie kilkanaście jaj. Z jego predyspozycjami do łysienia, można założyć, że utrata włosów w znacznym stopniu spowodowana była również ogromną ilością kwasu arachidonowego, jaki przyjmował od wieludziesięciu lat. Zresztą ten sam efekt obserwują niewyedukowani kulturyści, stosujący preparaty kwasu arachidonowego. Angielski internet jest zawalony tematami. ‘Baldness – arachidonic acid’. Załączam również zdjęcie swoich włosów sprzed parunastu dni dla pokazania, że to o czym piszę ma sens, niezależnie od pierniczenia dla przeciwwagi. -- 05 cze 2017, 18:41 -- Dodam jeszcze, że mój ojciec, jak też Jego ojciec, mój dziadek, oboje mają NW 7. Mężczyźni z rodziny po stronie matki, podobnie. Ojciec twierdzi, że łysieć zaczął w wieku 17 lat, mając dwadzieścia parę, wyłysiał znacznie. Gdybym nie zastosował wyżej opisanej strategii, jakieś dwa lata temu, niechybnie miałbym dziś jakieś NW 2.
  8. Celowo zamieszczam temat w dziale bardziej uczęszczanym. Ten od diety nie cieszy się popularnością, ponieważ łysiejący faceci nie traktują kwestii dietetycznych dość poważnie, a szkoda, bo właściwe odżywianie jest kwestią fundamentalną i dobrze zaplanowane, ma skuteczność solidnej terapii przeciw łysieniu. Rafał w prywatnej wiadomości dopytuje, jaką to dietą doszedłem do zahamowania procesu łysienia, w pewnej mierze wzbudzenia nawet lekkiego odrostu. A wspomniałem o diecie przy okazji innego wątku i zapytania o lekarza mogącego wypisać receptę na Avodart. Dlaczego Avodart? Nie brałbym nawet pod uwagę możliwości użycia tego środka, gdybym wcześniej w sposób naturalny - dietą, nie zahamował łysienia. Teraz mam plan użyć Avodart i zagęścić maksymalnie włosy, czego efekt łatwo będzie mi utrzymać potem, samą dietą. Myślę, że używanie farmaceutyków bez wcześniejszego zahamowania rzednięcia środkami naturalnymi, mija się z celem i jest aktem niezdrowej desperacji, bo uzależnia nas trwale od środków, które na przestrzeni lat mogą zrujnować naszą gospodarkę hormonalną. Pierwszą rzeczą wartą zaznaczenia to, że mam dopiero 22 lata. Początki wypadania włosów stwierdziłem już pod koniec liceum. Rozlany obszar "korony" uległ delikatnemu, ale równomiernemu przerzedzeniu. Po następnych dwóch latach zauważyłem, że włosy przy skroniach również zaczęły się rozjaśniać. Bez szczególnych diagnoz było dla mnie oczywistym, że jest to postępujące łysienie androgenowe i początki miniaturyzacji. Mój ojciec, przez co i ja, jesteśmy nosicielami genu uwrażliwiającego mieszki włosowe na wpływ DHT. Lecz przez skłonność do stwarzania autorskich teorii, zacząłem dociekliwie zgłębiać materię zagadnienia, traktując obecny stan oficjalnej wiedzy nt. łysienia, jako co najmniej niedopowiedziany. Moim największym atutem w tej sytuacji okazała się pobieżna wiedza biochemiczna (klasa biol-chem) i ciekawość świata. To jeszcze nic, ale pozwala zrozumieć najbardziej podstawowe procesy w organizmie. Chodziłem też, jako wolny słuchacz na wykłady paru kierunków. Jestem z Krakowa, więc sale wykładowe paru uniwerków stoją przede mną otworem. Oczywiście nie należę do tej grupy facetów, których rady w kwestii łysienia brzmią "pogodzić się, wyglądać od szyi w górę jak Statham", albo plotących jakieś bajki barona Munhausena na poziomie średnio rozgarniętych fryzjerek po zbyt długim solarium. No i dobra, od czego zacząłem. Po pierwsze przestudiowałem dobowe rytmy wydzielania poszczególnych hormonów. Nasze organizmy funkcjonują zgodnie z cyklem, który powtarza się każdej doby, zupełnie jak przypływ i odpływ. Jak wiemy, maksimum dobowe stężenia testosteronu we krwi utrzymuje się w godzinach porannych, do południa ogromnie zwyżkuje również kortyzol i inne hormony nadnerczowe. Widzimy więc jak poszczególne gruczoły zaznaczają swoją pracę. Dla przykładu tarczyca uruchamia się najbardziej w późnych godzinach nocnych i "wyłącza" nad ranem, czego skutkiem zwłaszcza u osób szczupłych są lekkie zaburzenia termoregulacji i przykładem, ziębnięcie nad ranem stóp nieprzykrytych kołdrą. Pierwszym fundamentalnym wnioskiem było zrozumienie o krzyżowym oddziaływaniu poszczególnych hormonów. Najbardziej problematyczna jest insulina. Uznajmy, że do późnego przedpołudnia, czy tego chcemy czy nie, w naszej krwi utrzymuje się koktajl hormonalny do którego insulina po prostu NIE pasuje. Poniższy link odsyła do badania udowadniającego, że w stanie hiperinsulinemii aktywność alfa-5-reduktazy, potęguje się. Oznacza to, że nad rankiem gdy stężenie testosteronu jest najwyższe w ciągu doby, synteza DHT znacznie wzrasta, o parędziesiąt procent, jeżeli doprowadzamy do wzrostu cukru we krwi. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20810561 Wyłysieli mężczyźni, co potwierdza mi zapoznawanie z każdym kolejnym przypadkiem, mają wspólne sobie nawyki, praktykują diety wysokowęglowodanowe, częstokroć również tłuste, jedzą obfite śniadania, nierzadko złożone ze sporych ilości cukrów prostych. Z predyspozycjami do łysienia skutkuje to właśnie tym - utratą włosów. Gdyby ktoś stwierdził, że owe kwestie nie mają znaczenia, niech spróbuje przez miesiąc zażerać się o poranku posiłkami złożonymi z cukrów prostych, obserwując stan włosów. Kortyzol z kolei, obniża znacznie wrażliwość insulinową, równocześnie paraliżując pracę trzustki. Jest to zjawisko niepożądane, bo wywołuje ogólny stan zapalny. Wyciągnąłem więc wniosek, że człowiek jest ewolucyjnie, albo jakby tego nie nazwać, nieprzystosowany do jedzenia w godzinach przedpołudniowych, jeśliby traktować włosy jako wskaźnik dobrego zdrowia. Wystarczy przyjrzeć się poszczególnym kulturom w których bieda wymusza do dzisiaj oszczędne odżywianie, a przynajmniej pomijanie śniadań. Spójrzmy na czupryniastych islamistów. Mają teraz swój ramadan. Od rana do wieczora nie jedzą i tak każdego roku przez miesiąc. Zresztą ich kuchnia jest pod wieloma względami lepsza od naszej rodzimej. Ich sztandarowe produkty, pieczywo, mięso, ryż i oliwa należą do wzbudzających bardzo nikłą odpowiedź glikemiczną, dodatkowo przeciwzapalnych. W ich diecie jest też mało tłuszczów nasyconych, powodujących w organizmie permanentny stan zapalny, który jest największym induktorem łysienia, zaburzając w znacznym stopniu mikrokrążenie. Spójrzmy na ten problem po darwinowsku. Jesteśmy ludźmi północy. Nasza szerokość geograficzna nie była od wielu tysięcy lat, tropikalna. Tylko w strefie tropikalnej i ciepłej występuje wiele odmian słodkich owoców, czy innych słodyczy. Rosnące współcześnie odmiany słodkich roślin w Polsce, czy w innych krajach północnych to krzyżówki. Coś czego nie było tu nigdy. Owszem były jabłka, gruszki, ale wiele mniej słodkie, wręcz cierpkie. Wszelki cukier w formie krystalicznej jest wynalazkiem sprzed paruset lat, tyle że konstrukcja ludzkiego organizmu liczy sobie paręset tysięcy lat. Problem masowego łysienia pojawił się w nowożytności w erze około kolonialnej, gdy człowiek zaczął odsłaniać ostatnie białe plamy na mapie świata i importować słodycze z tropików. A więc to co mamy dziś za normalne, bo przecież dorastamy napychani cukrem i tym całym plastikowym szajsem... Jest w istocie sztucznym dla organizmu materiałem pseudoenergetycznym. Jak powiedział to pułkownik Frank Slade w "Zapachu Kobiety", "cukier to gówno". Żyjemy w czasach powszechnej śpiączki cukrzycowej, impotencji i brain foga. Może dynamizm ekspansji kultury islamskiej ma związek z tym, że jest od nas bardziej pierwotna, przez co bardziej żywa, niż europejskie wykwintnisie, które zamiast mózgu mają piankę marshmallow. Nawiasem, Muzułmanie mają teraz 1437 rok, ale to nasza cywilizacja odchodzi do przeszłości. Jesteśmy zdegradowani między innymi przez wpływ tej całej kulinarnej porażki, która weszła na trwałe do naszej kultury, ludzi otyłych, rozkojarzonych, łysiejących. Myślę, że tym wywodem po części uzasadniłem dlaczego od dwóch lat nie jadam śniadań i pierwszy swój posiłek przyjmuję późnym przedpołudniem. Jest białkowo – tłuszczowy, wzbudza nikłą reakcję insulinową i jest boosterem dla układu nerwowego. Doszedłem do tego sam, obserwując własne reakcje. Po swoim odkryciu natknąłem się dopiero na postać Johna Kiefera. Propaguje on dietę właśnie podobną i skuteczną dla polepszenia samopoczucia w opinii wielu ludzi. Szkoda, że w Polsce prawie wcale niedyskutowaną. Ubocznym skutkiem takiego odżywiania jest lepszy stan włosów. Kolejnym aspektem jest dieta przeciwzapalna, ale o tym później, jeśli ktoś okaże się zainteresowany.
  9. Bardzo mi pomogłeś. Dzięki Lion. W takim razie poszukam jakiegoś ogarniętego rodzinnego. Avodart owszem, można kupić w sieci, ale za dwukrotność kwoty, jaką wydasz wykupując lek z receptą. Udanego dnia wszystkim.
  10. Zakładam temat po przeszukaniu neta. Otóż nie należę do chorowitych osób. Tak naprawdę w ciągu życia byłem u lekarza parę razy jeszcze w okresie podstawówki. Od dwóch lat zauważam utrzymujący się stan przerzedzenia włosów w obrębie korony i delikatnie na kantach skroniowych. Mam nadzieję przywrócić gęstość w tych obszarach, bo doszedłem samą dietą do zahamowania tego procesu. Interesuje mnie u jakiego lekarza dostanę receptę na Avodart, czy inny zamiennik z dutasterydem w składzie. Czy wystarczy, że zapiszę się do zwykłego rodzinnego lekarza i ten wypisze mi receptę? A może powinienem iść do jakieś androloga? Trychologowie to zwykle jacyś goście po kursie, więc pewnie nie mają uprawnień do wypisywania recept. Tak więc panowie, który lekarz wypisze mi taką receptę?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...