Witam wszystkich! Moja historia z włosami zaczyna sie kiedy zanim skonczyłem18 lat. Wtedy pierwszy raz zauważyłem milion włosów w wannie, co mnie przeraziło. Wtedy wiadomo badania, lekarz.. i nic jak to lekarze (procz epizodu z propecią ale to inna historia. Powiem tylko, że nie miałem uboków ale zdecydowanie za drogie w stosunku do mocy. No i nie ten wiek. Pogodziłem sie z myślą, że będę łysy. Wtedy po powiedzmy dwoch latach wypadanie ustąpiło ale zauwazyłem u siebie pierwsze objawy zakoli ( coś NW0,5, NW1 ). Mniej więcej na studiach zaopatrzyłem się w minox ( stosuję go do tej pory ) z wymiernym skutkiem plus cynk, wit b6 i inne roślinki czyli ziel herbata czy wierzbownica. Mniej więcej rok temu zauważyłem u siebie, ze zaczynam się zbliżać do granicy NW2 dlatego dodałem jeszcze izoflawony i naturalne mieszanki olejków takich jak arganowy, rycynowy, z wiesiołka i tran. Dodatkowo codziennie nakładam sobie szampon z keto i trzymam chwile na głowie. Wydaje mi się, że odrobinę pomagają ale ciężko mi stwierdzić bo panicznie oglądam sobie linie prawie codziennie w każdym razie dość znacznie ograniczyło to konieczność liczenia włosów po umyciu (ok 40-50 dziennie). Pamiętam jak dawniej było ich grubo ponad 100. Z czasem odnalazłem to forum. Przejrzałem chyba całe, począwszy od waszych kuracji, historii, uboków (zaczynam sie posługiwać waszymi skrótami ), przyszłościowych terapii no po prostu pewnie wszystko Moje łysienie nie jest jakies agresywne ale postępuje (tata, dziadkowie - wszyscy przerzedzenie na czuprynie plus koronka tak po 40/50ce) więc chce to zatrzymać, a może przy odrobinie szczęscia odwrócić do pewnego stopnia. Moim pomysłem jest flut 1-2% zmieszany z minoxem 2xED i dut E4D. RU i CB są mrzonką przyszłości Trochę boję się o wątrobę przez fluta ale zoabczymy. Pozdrawiam was i zyczcie mi powodzenia. Miło będzie też przeczytać wasze opinie i porady. Edit: Zdjęcia zaraz po myciu. Włosy jeszcze wilgotne