free web hit counter Skocz do zawartości

Marecki_

Members
  • Liczba zawartości

    22
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

0 Neutral

O Marecki_

  1. To jest 13sty dzień?? Powinieneś stworzyć oddzielny wątek dotyczący zdrowego trybu życia, bo u mnie było zdecydowanie inaczej! Imponujące, wrzucaj fotki co jakiś czas, bo na to gojenie przyjemnie popatrzeć.
  2. Cześć, Mam to schorzenie, ale w niczym to nie przeszkadza. Z pewnością bierzesz na to leki (ja używałem sprayu) i możesz doprowadzić do tego, by zapalenia nie było. Potem dokonujesz przeszczepu...i nic się złego nie dzieje.. Chyba że masz na myśli jakiś przewlekły stan, którego nie możesz opanować. Daj znać jak to u Ciebie wygląda, bo pewnie zapalenie drugiemu nie równe.
  3. Po dwóch tygodniach? Mówi się, że można, ale radziłbym ostrożnie z czapką.
  4. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Wygląda jakby to było to samo. Jak wspominałem, najpierw zwróciłem się do nich http://metamorphis.pl/, a potem szukałem informacji na temat transest. Zadzwoń, zapytaj. Klinika sprawdzona jakby co.
  5. Gdyby mi coś takiego zrobili, linia włosów wyglądałaby katastroficznie, bo widać by było, że jest sztuczna. Cała magia dobrego przeszczepu, to naturalny efekt i dziesięć lat mniej do wyglądu, bo tak mi w pracy mówili
  6. No jak? graft to graft, a raczej mieszek, z którego masz parę włosów. Mieszków nigdy się nie liczy 1:1, a przynajmniej tak mi mówili w klinice.
  7. Dobra, jedna fotka z włosami trochę przetłuszczonymi
  8. wszystko jest manualne i wydaje mi się, że stąd takie efekty. Później prześlę więcej fotek, bo będę musiał zmoczyć włosy, by się tak zaczesać
  9. Dałem jakoś ponad 1800euro plus przelot. Teraz jest jeszcze taniej, bo kiedy zadzwoniłem do polskiej firmy, to mi powiedzieli, że wynegocjowali jeszcze lepsze warunki na promowanie kliniki. Jakkolwiek nie żałuję, bo to i tak było tanio.
  10. Witam serdecznie wszystkich zainteresowanych ulepszaniem wyglądu. Moja historia jest dość standardowa. Przeszczepem interesowałem się od dłuższego czasu, jednak z uwagi na fakt, że kliniki w Polsce chwalące się niskimi w porównaniu do zachodu cenami, za taki zabieg żądały cenę niezłego samochodu, długo zwlekałem z podjęciem decyzji. Czas uciekał nieubłaganie. Z roku na rok widziałem coraz większe ubytki na głowie, która kiedyś chwaliła się bujną czupryną. To są zdjęcia sprzed paru lat. Wiadomo, później było tylko gorzej. Kiedy zauważyłem, że wbrew swojej woli zaczynam wyglądać jak mnich, zabrałem się za poszukiwania klinik. Znowu wróciłem do tematu polski, bo Turcja kojarzyła mi się z przeszczepem nie tylko włosów, ale przy okazji chorób, które mógłbym tam nabyć Dzwoniłem, wysyłałem zdjęcia, wiadomo… ciężka decyzja wśród wielu opcji, w których szukamy najbardziej wyrównanego współczynnika ceny do jakości. Znowu te ceny, niewiadome, bo nie chciałem myśleć o metodzie z paskiem, a FUE w Polsce wydawał się zbyt orientalny, bo jedna wycena była droższa od poprzedniej. Do podjęcia decyzji namówiła mnie polska firma, która kliniką nie jest, ale współpracuje z kliniką w Turcji. Kluczowa nie była wyłącznie cena, bo podczas rozmów zapewnili mnie o wysokim standardzie kliniki. Nie bardzo wierzyłem w ten wspaniały świat sterylnych warunków i świetnych fachowców. Przejrzałem opinie na temat kliniki we własnym zakresie i miałem jeszcze więcej dylematów. W końcu stwierdziłem, że działać trzeba i że jeśli coś nie powiedzie się w Turcji, będę szukał dalej. Wybrałem opcję bez opiekuna, bo wówczas firma w Polsce nie brała prowizji (dla zainteresowanych http://www.metamorphis.pl). Kupiłem bilecik i wyleciałem do Stambułu. Na miejscu poszło jakoś znośnie. Przed wyjściem z lotniska kupno wizy, a na miejscu kierowca z tabliczką z moim nazwiskiem. Pan oczywiście nie mówił po ang, dlatego dopiero w hotelu dowiedziałem się o której po mnie przyjadą w następnym dniu. Wszystko co najważniejsze zaczęło się dopiero po dotarciu do kliniki. Oczekiwanie na korytarzu, potem rozmowa (wywiad zdrowotny z doktorkiem u którego musiałem uiścić całą należność). Potem trochę strachu. Zaprowadzili mnie do sali, zaczęli mnie golić, pobierać krew (raz by zbadać czy jestem zdrowy, a drugi by odwirować osocze). W sumie wariactwo, bo biegały przy mnie trzy- cztery osoby, które nie mogły się ze mną porozumieć i szczerze mówiąc zacząłem żałować, że nie ma ze mną osoby towarzyszącej. Kiedy byłem już zupełnie ogolony, zaczęli mi rysować nową linię włosów. O dziwo, poszło im to nawet znośnie i było widać, że jest w tym jakaś wprawa. Krótkie poprawki i na stół. Dokładnie pamiętam, że nie wierzyłem w tę nową linię włosów. Przebiegała zbyt daleko od miejsca gdzie miałem jakiekolwiek włosy. Poza tym, wchodziła mi na czoło i zakrywała gołe skronie. Myślałem, że oni tę linię rysują dla jakiegoś odniesienia, żeby zbliżać się do niej w trakcie przeszczepu. Miałem za sobą tyle bodźców, że byłem w szoku. Serce mi mało co nie wyskoczy, leżę na brzuchu, a tu pada jakaś komenda, której nie zrozumiałem i w ślad za nią mocny ból. Kiedy wstrzykiwali mi znieczulenie, trzymałem tak mocno kozetkę, że myślałem, że ją rozerwę. Denerwujące było to, że na paru zastrzykach się nie skończyło. Były nieregularne, bo najpierw przed pobieraniem mieszków, a później przed otwieraniem kanałów. Najgorzej, kiedy doszli do linii czołowej Cała procedura pobierania mieszków była bardzo czasochłonna. Wydaje mi się, że paski, na których to umieszczają mają swoją określoną pojemność i na podstawie tego podają później liczbę mieszków z jaką zakończyli przeszczep. Po jakimś czasie czułem coś dziwnego, bo to nie było znieczulenie jakie znałem, ale coś, jakby mi założyli na głowę „kask”. Tak już było do końca zabiegu. Ile to trwało? Z krótką przerwą na posiłek było tego było tego ponad 12 godzin. Zdarzały mi się drzemki. Ekipa zmieniała się raz albo nawet dwa razy. To bardzo precyzyjna praca manualna, dlatego jestem pewien, że w Polsce nikt by się nie podjął takiego maratonu. No a już na pewno nie za takie stawki. Po zabiegu zostałem odwieziony do hotelu z całą masą środków przeciwbólowych. Pierwsza noc była ciężka, bo nie pozwolili mi oprzeć głowy o poduszkę. Właściwie to o nic nie można było jej opierać. Kazali podłożyć coś pod szyję i leżeć w tej nienaturalnej pozycji, która w połączeniu z bólem nie ułatwiała zaśnięcia. Nad ranem zaraz po śniadaniu zjawił się po mnie kierowca z kliniki. Kazał zabrać ze sobą wszystkie rzeczy, a więc było to już pożegnanie hotelu. W klinice zdjęto mi opatrunek, dostałem jakiś specjalny szampon regenerujący bóg wie co, tabletki oraz prowizoryczną, ale sprytną czapeczkę (właściwie to taką opaskę), która nie opierała się na głowie, ale jedynie uszach. Pożegnanie kliniki, pełna euforia, że wracam do domu. W domu nie było mi przyjemnie, bo okazało się, że należę do nielicznej grupy ludzi, którzy mają opuchliznę pozabiegową. Nie opublikuję zdjęć z wiadomych powodów, ale jestem pewien, że nie poznałaby mnie matka. Doktorek dał mi opaskę, którą kazał mi nakładać na czoło. Jak się okazało, to właśnie ona trzymała opuchliznę. W pierwszym etapie głowa wyglądała na tak przerośniętą jak u Obcych. Baniak na górze. Zdecydowałem nie słuchać doktorka i zdjąłem opaskę, bo przecież ile można. To co zobaczyłem następnego dnia… tzn to co próbowałem zobaczyć w lustrze, bo opuchlizna zeszła niżej i nie mogłem otworzyć oczu. Po jakimś czasie pojawił się już całkiem znośny efekt: Ale wystraszyłem się, kiedy przeszczepione włosy zaczęły znikać. Podejrzewam, że to naturalne, bo się wykruszają: Po paru miesiącach efet był zauważalny, ale nie było szału. Czekałem cierpliwie, bo zapewniano mnie, że dopiero po roku można cieszyć się stuprocentowym efektem przeszczepu. Tutaj niecały rok i już widać poprawę: Tutaj natomiast zbliżyłem się do wyczekiwanych 12 miesięcy: Przy okazji wrzucę fotki z góry. Na tonsurze widać jeszcze przerzedzenie, ale zmiana jest i tak kolosalna. W przyszłości zdecyduję się pewnie na kolejny zabieg, bo znam już klinikę, wiem co i jak, no i najważniejsze- za takie śmieszne jak na przeszczep pieniądze to można jeździć. Poznałem przypadki, gdzie w Polsce kolega zapłacił parę razy tyle co ja i miał prawie połowę mojego efektu, dlatego wybaczcie mi pełen sceptycyzm do klinik w Polsce. Ciesze się, że zaryzykowałem, ale wiadomo, każdy ma swoje ścieżki. Jakby były jakieś pytania, to dawajcie. Pozdrawiam.
  11. Jasne, chodziło o łysienie tonsury, na której miałem efekt mnicha:) Dzięki za sprostowanie, sporo można się od Ciebie nauczyć. Myślę, że przy wolnej chwili założę oddzielny wątek, bo może się komuś przyda opis kliniki, wyjazdu i wszelkich z tego powodu niedogodności (no i zalet).
  12. Każde nakrycie głowy powoduje właśnie uszkodzenia mechaniczne, bo mówimy tutaj o mieszkach, które nie są wrośnięte. Nie założysz ani czapki, ani nawet chusty na głowę nie naruszając mieszków, natomiast kiedy ją nosisz, możesz też je uszkodzić, bo materiał nie jest przyspawany do głowy i może się ruszyć. Obstawiam jednak, że proces zakładania i zdejmowania okrycia głowy jest dla mieszków najbardziej zabójczy. P.S. Używałeś ciepłej wody parę dni przy myciu włosów parę dni po zabiegu?
  13. antydhtor, dzięki za przybliżenie wątku. Doceniam to, bo te paski zawsze omijałem wierząc w to, że jest to przestarzała metoda. Nie dałbym się jednak przekonać, bo w wielu przypadkach, kiedy ma się dobre miejsca biorcze, to po co bawić się w metodę aż tak inwazyjną? Najpierw zostałem o tym poinformowany, jednak przed wyjazdem do kliniki przedstawiono mi zdjęcia, które wskazywały ilość przeszczepionych mieszków. Przed tym obejrzałem parędziesiąt takich zdjęć z różnych klinik i nauczyłem się oceniać (oczywiście w przybliżeniu) ilość przeszczepionych mieszków. Jasne, dokładne określenie liczby jest niemożliwa, ale na podstawie właśnie tych innych zdjęć mogę stwierdzić, że w moim przypadku było na pewno ponad 4k. Poza tym, dlaczego mieliby kłamać, skoro przeszczepiają wszystko za jedną stawkę? Leżałem na stole wiele godzin, a ekipa musiała się zmieniać, bo nikt nie dałby rady pracować tak długo. Widać było, że zależy im na jak najlepszym efekcie, więc wierzę im w te 4,5 k mieszków. Tutaj nie widać łysienia plackowatego, które było ogromne, ale sam front może wystarczy A tutaj efekt. Z czymś takim chyba nie muszę myśleć o paskach, celebrytach i sytuacjach ekstremalnych, które być może innym się zdarzają, ale u mnie wygląda to całkiem znośnie co?
  14. Śliska sprawa. Nosząc czapkę zaraz po zabiegu naraziłeś się na odrzucenie wielu mieszków. Nie wiem jak Ty, ale ja byłem zdziwiony jak to cholerstwo musi być głęboko wszczepione. Po otwarciu kanału, taki mieszek rusza się jak pal wbity w rozmoknięty grunt. Dopiero po wielu dniach możemy myśleć o zgęstnieniu tego co ma trzymać mieszek bez narażenia na nieprzyjęcie. Jeśli miałbym dawać rady pozabiegowe, to te, które dostałem z kliniki, a jest tego cała lista. Dziwne, że jest tyle wersji i chyba tym bardziej się cieszę z tego, że dobrze trafiłem. Powodzenia w każdym razie, nie powinno być aż tak źle
  15. Podczas swoich rozważań weź pod uwagę ile takich zabiegów wykonuje się w polskich klinikach, a ile w tych międzynarodowych. W jakiś sposób było dla mnie pocieszające kiedy widziałem, że to co mi robią, jest dla nich rutyną, a nie wielkim wydarzeniem. Jeśli Ci się wydaje, że płacąc więcej, będziesz miał lepiej, możesz bardzo się pomylić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...