Czesc wszystkim Mam 26 lat. Pierwsze objawy łysienia zaobserwowałem w mniej więcej wieku 20 lat. Przerzedzanie włosów postępuje cały czas, ale jest to zdecydowanie wolniejszy proces aniżeli właśnie w okolicach 20-22 roku życia. Na tą chwilę mogę ocenić siebie na NW3 Vertex. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad przeszczepem włosów. Wiem jednak, że łysienie będzie cały czas postępować i zdaje sobie sprawę że jeden przeszczep na pewno nie wystarczy. Zdecydowanie najbardziej chciałbym uzupełnić koronę. Czy waszym zdaniem robienie przeszczepu w takim młodym wieku jest dobrym wyjściem? Czy podejmowaliscie taka decyzję w podobnych okolicznościach i czy nie żałujecie jej? Od razu też zaznaczam, że pieniądze raczej nie są problemem. Powoli zaczynam mieć dość zamartwiania się ciągle o włosy. Czasami miewam dni że po prostu jestem załamany, że spotkało mnie to tak szybko. Zamiast korzystać z życia ile się da, siedzę zamknięty w pokoju i najzwyczajniej nic mi się nie chce. Co do lekarstw, to od kilku lat stosuje minoxidil który daje umiarkowane rezultaty. Do fina nie wrócę, mialem skutki uboczne.