free web hit counter Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Może ktoś się spotkał z moją przypadłością. Bardzo często mam zapchany nos, ale nie wydzieliną, tylko po prostu ciężko mi się oddycha, jakbym miał coś głęboko wetknięte w nozdrza. Mam tak od dawna. Problem nasila się kiedy jest ciepło, albo w zime kiedy wchodzę do pomieszczeń. Jak wypiję więcej to też mi się to robi hehe. Dodam, że dwa lata temu grałem intensywnie w piłkę przez 3 miesiące, i w tym czasie dostałem kilka razy właśnie w okolice noca, albo w sam nos i od tamtego czasu jakby problem sie nasilił. A, i często, ale nie zawsze jak juz mam probelmy z oddychaniem, to robi się on i jego okolice lekko czerwona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

Może masz kłopot z zatokami. Ja też tak miałem i nic nie pomagało, ale potem pojechałem do Wadowic do dość znanej (ale już nie praktykującej) zielarki mgr Urszuli Kapały.

 

Dostałem kurację złożoną z kilkudziesięciu ziół (do smarowania i picia), bo stwierdziła, że mam zawalone płuca i zatoki (wcześniej o siebie nie dbałem).

Po ok 8 miesiącach uciążliwego stosowania, organizm się oczyścił (kilka razy puściło mi się wręcz sporo ropy i mnóstwo śluzu z zatok, mnóstwo żółtego śluzu też odkaszlywałem) i wreszcie mogłem normalnie oddychać.

 

Tak to było u mnie, po prostu organizm był zawalony, a lekarze to lekceważyli tzn leczyli objawowo. A ja ciągle czułem, że coś jest w środku zablokowane, często też chorowałem.

Zioła spowodowały, że to stało się bardziej płynne, organizm produkował więcej śluzu i to z siebie wyrzucił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, mam też problem z anginami. W ostatnim półroczu dwa razy. Chyba najlepiej będzie pójść do lekarza. Ale jak ktoś ma coś do powiedzenia, to proszę pisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam idetyczny problem co Ty. Może wreszcie się zmotywuję aby ruszyć tyłek do lekarza bo śluz coraz intesywniej spływa mi sciankami gardła - ohyda(ale z tym podobno nie da się nic zrobić -> http://commed.pl/nieustannie-splywajaca ... 23387.html). Nos wiecznie zapchany plus mam lekko krzywą przegrodę - to mogłoby być przyczyną ale paluchem mogę sobie wybadać, że jakaś tam drożność jest. Problem jest gdzieś tam z tyłu - jak u Ciebie:) Ogólnie jakoś z tym żyję, ale zaczyna mnie coraz bardziej denerwować to, że budzę się niewyspany i zmęczony i mam przekrwione oczy. Obstawiam, że to wszystko przez ten nos/zatoki.

 

Anginy to zmora mojego okresu dojrzewania, chorowałem bardzo często.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Hmmm, mam też problem z anginami. W ostatnim półroczu dwa razy. Chyba najlepiej będzie pójść do lekarza. Ale jak ktoś ma coś do powiedzenia, to proszę pisać.

 

Też miałem. Mieli mi nawet migdały usuwać, ale się nie zgodziłem.

Do lekarza oczywiście dobrze pójść - przynajmniej zrobić badania, bo być może będziesz miał zatoki do ściągnięcia.

Ja jednak miałem negatywne doświadczenia z lekarzami gdy chorowałem przewlekle, bo "leczyli" mnie tylko objawowo, tzn. gdy byłem faktycznie w danym czasie chory. Ale nie bardzo ktoś chciał się zainteresować przyczyną chorowitości (chorowałem jak w zegarku raz na miesiąc-dwa).

 

Dlatego obstaję, że warto zrobić oczyszczanie organizmu, ale kompleksowe, tj.: zmiana diety, trybu życia, kuracje, zabiegi - konsekwentnie przez rok-dwa.

U mnie była to jedyna skuteczna metoda.

 

Tylko, że trzeba znaleźć specjalistę, który cię poprowadzi, co wcale nie jest takie proste w dzisiejszych czasach, gdy każdy sprzedaje "lek-cud" (byle zarobić).

Leków-cudów jednak nie ma, bo na skomplikowane problemy, są skomplikowane kuracje.

Takie jest moje zdanie bazujące na własnym życiowym doświadczeniu.

 

Ogólnie jakoś z tym żyję, ale zaczyna mnie coraz bardziej denerwować to, że budzę się niewyspany i zmęczony i mam przekrwione oczy. Obstawiam, że to wszystko przez ten nos/zatoki.

 

Na 100%. Miałem dokładnie to samo - coś co określiłbym jako przewlekłe zmęczenie, a co złośliwi określiliby jako zwyczajne lenistwo.

 

PS.

Jak będę miał czas, to wkleję wam tu moją własną kurację od Pani Kapały. Można ją stosować samemu, bo taka była idea, że pacjent leczy się sam. Koszty nie są duże, ale jest wymaga naprawdę spora determinacja i samozaparcie przez okres 8 miesięcy do nawet 2 lat.

Oczywiście to nie to samo co kuracja indywidualna, ale myślę, że pewne rzeczy są wspólne dla wielu osób (właśnie zatoki, nos, płuca).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak będę miał czas, to wkleję wam tu moją własną kurację od Pani Kapały. Można ją stosować samemu, bo taka była idea, że pacjent leczy się sam. Koszty nie są duże, ale jest wymaga naprawdę spora determinacja i samozaparcie przez okres 8 miesięcy do nawet 2 lat.

Oczywiście to nie to samo co kuracja indywidualna, ale myślę, że pewne rzeczy są wspólne dla wielu osób (właśnie zatoki, nos, płuca).

 

Byłbym wdzięczny gdybyś to wrzucił Lion, chociaż muszę przyznać, że za bardzo nie wierzę w 'ziółka'. To samo co z łysieniem - skrzyp polny możemy sobie żreć jedynie dla dobrego samopoczucia.

 

Problem w tym, że za bardzo nie ma rozwiązań na te dolegliwości z punktu widzenia medycyny konwencjonalnej. Takie wnioski mam przynajmniej po szybkiej lekturze tego co jest dostępne w necie. Chodzi mi o ten zapchany nos, czy też spływająca flegmę sciankami gardła. Niezbyt to optymistyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi nic na szczęście nie spływa, ale ciężko mi się oddycha przez nos. Po wizycie u lekarza napisze co mi powiedział.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogą to być zatoki, ale możesz też mieć po prostu uczulenie. Kichasz przy tym ?


Aktualna kuracja:

zew:RU58841+ Loxon 5%, Polaris 11, Zoxin

wew: Biotyna, Witamina D + B12

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narazie wyluzowałem z problemem, ale niedługo przejdę się do laryngologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Byłbym wdzięczny gdybyś to wrzucił Lion...

 

Wrzucam, choć z dużym opóźnieniem. Przepis dostałem chyba z 10 lat temu. Miałem wówczas zatkany nos (zatoki), zawalone płuca jakąś flegmą, uczucie że coś spływa w gardle. Nos był zatkany, a wysmarkać się tego nie dało. Myślałem, że mnie wręcz szlag trafi, bo ani oddychać normalnie, ani się wysmarkać.

Lekarze leczyli mnie zaś objawowo, a więc do dupy, że szkoda gadać - bo i tak chorowałem regularnie jak w zegarku.

Do tego coś tam nie najsprawniej ponoć z sercem, prostata (problemy z oddawaniem moczu), osłabiony słuch (do dziś).

Pani Urszula Kapała wykryła wszystko wyłącznie na podstawie obserwacji siatkówek oczu przy pomocy jakiegoś przyrządu (irydologia) i to co powiedziała, pokrywało się zasadniczo z rzeczywistością.

 

Zapłaciłem wówczas za poradę 50 zł i to wszystko. Kurację miałem stosować sam i w końcu się zmobilizowałem. Czas trwania to 8 miesięcy do nawet 2 lat, co biorąc pod uwagę skalę kuracji daje czysty hardcore.

Ale efekty są takie, że z płuc i nosa wyszły pokłady żółtego śluzu, flegmy, jakiegoś syfu. Kilka razy puściła mi się czyściutka zółta ropa (jakieś ćwierć szklanki) z nosa, po przebudzeniu. Aż się bałem że to krew i że coś mi się stało, dopiero jak spojrzałem, że żółte to panika przeszła.

Po tym jednak czułem się znacząco lepiej - czystszy z tego skurwiałego syfu, który przecież siedział we mnie.

 

Pani kapała zabroniła mi też jeść słodyczy (cukier), a więc i także soki owocowe, jogurty, itp. (słodzone syropem glukozowo-fruktozowym, wydajniejszym, a przez to gorszym od cukru).

Tłumaczyła, że jak się chce, żeby coś było zdrowe (bakcyle), to trzeba to karmić, a cukier to pożywka dla bakcyli.

 

Cukier miałem więc dostarczać naturalnymi drogami - owoce, rodzynki. W trakcie trawienia ten cukier jest powoli uwalniany i lepiej przyswajany przez organizm.

 

PS.

Mam nadzieję, że dobrze przepisałem te jej hieroglify.

Kontakt do niej jest już nieaktualny. Nie wiem po takim czasie gdzie, ani czy wogóle jeszcze przyjmuje, ale była dobra, konkretna.

 

..., chociaż muszę przyznać, że za bardzo nie wierzę w 'ziółka'. To samo co z łysieniem - skrzyp polny możemy sobie żreć jedynie dla dobrego samopoczucia.

 

Tutaj muszę się wypowiedzieć. To absolutnie nie to samo co z łysieniem:

 

1. Łysienie to geny. Zatkany nos z genami nie ma aż tak wiele wspólnego. Bo to konkretny syf, który "siedzi" w organizmie i który da się usunąć, choć to trudne.

Ja miałem zasyfiony organizm, bo sam się wcześniej zaniedbałem. Uważałem się za twardziela i potrafiłem w deszczu latać w krótkim rękawku, gdy inni w kurtce i z parasolem. Przesadziłem i zaczęły się problemy.

Ale to nie geny, "nie taka moja uroda" jak niektórzy mawiają.

 

2. W łysieniowym biznesie obiecuje się jakieś tam tabletki ze skrzypu i to ma nas "uzdrowić".

Zioła tak nie działają. Żeby coś zadziałało, konieczna jest kompleksowa kuracja i zmiana trybu życia.

Chociaż oczywiście z genami (łysienie dziedziczne) się i tak ziołami akurat nie wygra, ale chodzi mi o zasadę - nie ma jednego cudownego ziółka na żadne schorzenie.

 

3. W łysieniowym biznesie sprzedaje się tabletki, a nie zioła. Każdy kto się trochę zna na ziołolecznictwie potwierdzi ci, że nie da się zastąpić zioła, ekstraktem, który wybiera tylko niektóre jego substancje. Liczy się cała roślina, a nie ekstrakt, który wybiera z niej "coś".

Gdybym zamiast ziół, w kuracji Kapały stosował ekstrakty w tabletkach, to w ciemno powiem, że na bank by to nie zadziałało.

 

4. W łysieniowym biznesie sprzedaje się jakieś tabletki jako remedium na całe zło. Oczywiście drogie jak diabli, które na nic nie szkodzą, na wszystko pomagają oraz ogólnie są super i łatwe w użyciu. Za cuda zaś trza cudownie płacić, stąd diabelska cena.

Prawdziwe ziołolecznictwo to zaś droga przez mękę i wyrzeczenia. Zasobny portfel ma tu drugorzędne znaczenie. To tak jakbyś chciał schudnąć kupując drogie tabsy na odchudzanie, a przy tym oglądał ciągle TV zajadając chipsy. Wiadomo, że tak się nie da, choć znajdą się tacy, którzy ci to obiecają... w zamian za hajs oczywiście.

Przy prawdziwym ziołolecznictwie początkowo następuje znaczące pogorszenie stanu zdrowia (a nie poprawa) i ten stan trwa przez dość długi czas, gdy syf zaczyna wychodzić z tkanek. O tym ostrzegała Pani Kapała, która zarabiała grosze, a naprawdę udzielała dobrych porad ludziom i pomagała gdy się jeszcze do niej później dzwoniło z problemami.

Same zioła kupowałem też nie u niej (nic nie zarobiła), a i tak kosztowały one niewiele (raczej gówniany pieniądz).

Nie można tego porównywać do tych skurwieli od Procerin'ów, Provillus'ów, DX2, itp., którzy tylko żerują na załamanych ludziach na masową skalę, reklamując swój cud/syf gdzie się da (w 3 dupy bannerów, dobre pozycjonowanie, armia resellerów itp.). To zupełnie inne "biznesy".

 

Zawsze byłem więc zwolennikiem ziołolecznictwa jeśli chodzi zdrowie ogólne i zawsze byłem jego przeciwnikiem jeśli chodzi o łysienie dziedziczne.

Leczenie łysienia dziedzicznego ziołami to oszustwo i naciąganie ludzi na "pseudonaturę" - zawsze to będę każdemu powtarzał.

Z genami się nie wygra przy pomocy ziół, ale z grzybem, bakteriami, pasożytami i innym syfem, można się wspomóc i z czasem się z tym uporać. Niełatwo, ale to możliwe.

kapala_scan.pdf

kapala_przepisane.doc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

Przypadkowo zakupiłem od zioma parę suplementów (czosnek, witamina C, cayenne), które miał na zbyciu za śmieszne ceny.

Zacząłem stosować i wyjątkowo poprawiła się moja sytuacja z przeziębieniami i zatkanym nosem.

 

Szczerze mówiąc nawet się nie spodziewałem. W szczególności przydatny okazał się czosnek i witamina C. Samo odstawienie witaminy C, spowodowało u mnie nawrót przeziębień (przy tym samym trybie życia).

Okazało się więc, że chyba mam jej za mało i stąd moja odporność była zbyt słaba, bo jak biorę te suplementy to jest o niebo lepiej i nieporównywalnie rzadziej się przeziębiam. Teraz to musi mnie poważnie przewiać, a wcześniej ty było nagminne, rutynowe. Nos też jest teraz odetkany.

 

Tak więc suplementy te zagoszczą u mnie na trwałe i z czystym sumieniem mogę i wam polecić poniższą trójkę (ze wskazaniem na 2 pierwsze) - 3x dziennie:

 

1. Odorless Garlic 1000 mg (czosnek bezzapachowy)

 

2. Vitamin C-1000 mg with Bioflavonoids & Rose Hips lub wersja z opóźnionym uwalnianiem: Vitamin C-1000 mg with Rose Hips Timed Release

 

3. Cayenne (Capsicum) 450 mg

 

Nie polecam jednak przesadzać z ilościami, bo jak wziąłem za dużo, to miałem wrażenie jakbym się kwasu napił i palił żołądek.

W sklepie są też dawki 5000 mg zarówno czosnku jak i witaminy C.

 

Zaznaczam też, że suplementy z Puritana są naprawdę dobre. Bo miałem np czosnek z polskiego zielarskiego i za przeproszeniem gówno dawał, a zajadałem się nim jak cukierkami.

Nie twierdzę, że wszystkie suplementy u nas są złe, ale twierdzę, że suplement suplementowi nierówny. Niektóre to ewidentny szajs i prawie-placebo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaświeć latarką w głąb nosa i sprawdź czy nie masz powiększonych małżowin, wyglądają jak kulki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...