free web hit counter Skocz do zawartości

cheshire

Members
  • Liczba zawartości

    45
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez cheshire

  1. Z tego co wiem, po loxonie można całkiem ładne efekty zobaczyć, ale problem jest z ich utrzymaniem. Minox (Loxon) + fin (Propecia) to sensowne połączenie (stymulator wzrostu + bloker DHT). Sam minox bez żadnego blokera na dłuższą metę może się nie sprawdzić - chociaż dla mnie to teoria, jako że stosowałem loxon 2% raptem przez 4 tygodnie w trakcie których pogorszył mi się przód (może po prostu linienie, nie wiem), potem wziąłem się za fina.
  2. Tylko używaj na zmianę, bo kombinacja drastycznie zwiększy prawdopodobieństwo pojawienia się skutków ubocznych związanych z saba.
  3. Powiedz jej, że saba to taki żel przeciwzapalny, który wymyślili ludzie zza granicy. Ludzie o wiele mądrzejszy od statystycznego kieleckiego dermatologa. Ty i tak trafiłeś lepiej, niż ja, bo chociaż dostałeś Loxon 5%, mnie babka w przychodni NFZ dała 2% i powiedziała, że raczej nie pomoże 1. Propecja to wydatek prawie 200 zł na miesiąc. Mógłbyś się bawić z Proscarem dzielonym na części, ale mama raczej nie pozwoli Ci brać leków na prostatę. 2. fin to spore ryzyko, a im młodszy organizm, tym więcej ryzykujesz. Te skutki uboczne u 1% badanych to ściema i manipulacja danymi, w praktyce wychodzi o wiele więcej, niektórzy sugerują, że nawet ok. 20% Przykładowe skutku uboczne: ginekomastia (czyli rosną cycki), impotencja, bezpłodność, depresja itd. Oczywiście nie muszą wystąpić, ale mogą. Po odstawieniu teoretycznie ustępują, w praktyce różnie wychodzi - poczytaj. 3. RU i fin działają na podobnej zasadzie (blokowanie DHT), więc możesz zastąpić fina RU - wielu tak robi, ze względu na skutki uboczne fina. Saba to zupełnie inna bajka (zwalczanie stanu zapalnego). 4. O odrosty na zakolach bardzo trudno i na nie raczej się nie nastawiaj, bo się zawiedziesz. A już fin na pewno tego nie załatwi - ja po kilku miesiącach doczekałem się nielicznych, cieniutkich włosków na obrzeżach.
  4. Dokładnie to ja Ci nie powiem "jakie są granice", zresztą to kwestia dość indywidualna - u jednych możesz przeszczepić więcej, u innych mniej.W każdym razie jak wylądujesz na NW7 to obszaru dawczego Ci nie wystarczy na pokrycie tego obszaru i jesteś w... lesie. Wtedy teoretycznie można się ratować BHT, ale to już nie to samo...Dlatego przeszczep w Twoim wieku to głupi pomysł – wykorzystasz donor teraz, a jeśli nie uda Ci się zatrzymać łysienia, to potem będzie tragedia. W skrajnym przypadku możesz mieć NW7 z przeszczepionymi włosami na przód (linia, zakola), co nawet trudno jest mi sobie wyobrazić. Też, pierwsze, co mi przyszło do głowy, to przeszczep, ale na szczęście nie miałem kasy, a po paru tygodniach ochłonąłem... Może kiedyś - jak ktoś odważny sprawdzi, czy multiplikacja faktycznie działa w jakimkolwiek stopniu.
  5. Weź to wyrzuć... Oszuści nie mają żadnych skrupułów i tyle. Kup sobie szampon z keto (np. nizoral) lub disiarczkiem selenu (selsun blue), bo to ma działanie przeciwzapalne a nawet lekkie antyandrogenne. Do tego jakiś "dla dzieci" albo "szamański" (pokrzywa/skrzyp/czarna rzepa) – nie żeby to miało coś dać, chodzi o to, żeby skóra się za szybko nie przyzwyczaiła do składników aktywnych. Słusznie, duże ryzyko w takim wieku. Z tym zabijaniem lepiej poczekaj, parę ciekawych terapii eksperymentalnych rusza na tym oto forum xD Jest też cień szansy na to, że w ciągu kilku(nastu) lat HST pójdzie do przodu i będziemy mniej ograniczeni donorem.
  6. Czy wg Ciebie nie ma różnicy, czy ktoś straci włosy w wieku 17, 30 czy 50 lat?
  7. W medical hair mają to samo pod inną nazwą - nazywa się GPS III - o 500 złotych drożej. 2 tysiące to prawdziwa okazja!
  8. follixin - jak dla mnie to po prostu witaminki za 300 zł miesięcznie. W najlepszym wypadku witaminki + palma sabałowa.
  9. Tu nie musi być żadnej korelacji. Stres powoduje wypadanie włosów nawet u osób niecierpiących na łysienie androgenowe - ich mieszki włosowe mają w głębokim poważaniu poziom DHT czy testosteronu.
  10. Wiesz, teoretycznie zielona herbata, pokrzywa, pestki z dyni i cynk mają minimalne właściwości antyandrogenne (patrz poradnik Liona z 2007 roku), ale w praktyce nie sądzę, żeby same z siebie coś dały. Ja w/w środki traktuję jako dodatek do fina.
  11. Biotynę i cynk mam od Puritan's Pride, ale szczerze powiedziawszy, pojęcia nie mam, czy to dobre źródło, czy niekoniecznie. Jeśli chodzi o "dodatki": Kwas omega3 (albo dorzucenie do diety ryb) Pokrzywa, skrzyp polny Zielona i czerwona herbata (czerwona jest pyszna, odkąd ją odkryłem, zrezygnowałem z czarnej ) Pestki z dyni
  12. Brak podanego składu, żadnych konkretów na stronie - jak dla mnie kolejny syf mający na celu wyciągnięcie kasy. Rada na początek: trzymaj się z daleka od wszystkiego, czego producent sugeruje, że "wyleczenie" czy zatrzymanie łysienia nie stanowi problemu - stanowi, inaczej fora takie jak to nie miałyby prawa bytu. Czyli wszystkie Exagony, szampony DX2, grzebienie laserowe itd. wsadź między bajki. Ze środków działających i dostępnych do nabycia "bez przekrętów" masz tak naprawdę finasteryd, dutasteryd i minox pod różnymi nazwami handlowymi. No i szampony z keto czy disiarczkiem selenu, które pomagają poprawić stan skóry głowy. Jak chcesz "z przekrętami" i nie boisz się eksperymentów, to masz o wiele więcej możliwości. Edit: faktycznie skład jest, sorry za brak umiejętności czytania ;x
  13. Jak Ci się bardzo nie spieszy, tzn. jesteś w stanie poczekać na $$ do poniedziałku-wtorku, to też bym wziął.
  14. Tu masz wykresy: viewtopic.php?f=22&t=61
  15. Spotkaliście się może z czymś takim? Zabawa polega na odfiltrowaniu własnych płytek krwi i wstrzyknięciu ich w skórę głowy, co ma ponoć pobudzić mieszki włosowe - czy takie tłumaczenie wg Was ma jakiekolwiek uzasadnienie/czy to ma prawo działać lepiej niż placebo? Zabieg jest wykonywany w znieczuleniu ogólnym (ciekawe, po co...) i kosztuje jednorazowo aż 2,5 tysiąca złotych. Można go wykonać w Medical Hair w Warszawie - czyżby czerwona lampka? Po pierwszym zabiegu, drugi musi być za trzy miesiące, następne co rok dla podtrzymania "efektów". Szczegóły i przykłady aż czterech pacjentów są tutaj: http://www.transplantacjawlosow.pl/lecz ... ienia.html Czy możecie potwierdzić lub obalić moje przypuszczenia, że jest to tylko kolejna metoda wyciągnięcia od nas kasy?
  16. Dziękuję za odpowiedzi. Zaopatrzyłem się w SABA, poużywam trochę, mam nadzieję że obędzie się bez powikłań. No i kupiłem nizoral (głównie dlatego, że zapomniałem zabrać selsun z domu), więc ketokonazol mam na stanie. Loxonu trochę się boję, bo z tego co wyczytałem, nie lubi się z SABA, a powinno się go stosować chyba 2x dziennie. Zbadałem sobie TSH (3-cia generacja - cokolwiek to znaczy), niby wysokie, ale w widełki się łapie: 3,920 (ref: 0,55 - 4,00). W morfologii nic ciekawego nie widzę parę wskaźników mam lekko podwyższonych (MCH, MPV, PDW, eozynocyty, retikulocyty, RET) aczkolwiek mnie to niewiele mówi. Przy okazji pokażę komuś kompetentnemu, ale nie sądzę, żeby takie niewielkie wahania miały na coś wpływ. Mam też takie pytanie: czy od fina mogą wypadać "niepotrzebne" włosy, tzn. te na klacie, brzuchu itd? Mam wrażenie że w ciągu ostatnich kilku miesięcy sporo mi ich ubyło (miałem bardzo gęste i dość długie), co parę dni mogę sobie je po prostu wyciągać, nawet 10 na raz potrafi wyjść.
  17. Witajcie, towarzysze niedoli... Mam niecałe 23 lata i walczę od przeszło pół roku, aczkolwiek wygląda na to, że do tej walki stanąłem ciut późno - unikałem luster niczym wampir, wiec niczego nie zauważyłem. Pierwszy sygnał miałem gdzieś w sierpniu, kiedy to myjąc włosy odniosłem wrażenie, że jest ich dziwnie mało - zignorowałem to Pod koniec września mama zwróciła mi uwagę na zakola, twierdząc jednocześnie, że nic nie da się z tym zrobić. Wtedy zacząłem wcinać pestki z dyni i łykać witaminy (może śmieszne, ale ojcu mojej dziewczyny to wystarczyło - widziałem). Miesiąc później poszedłem do dermatologa na NFZ - niestety pani siedziała w gabinecie "za karę", a przynajmniej takie wrażenie sprawiała. Dostałem loxon 2% (niczego nie wniósł) oraz selsun blue (fajny szampon, włosy mniej mi się przetłuszczały). Coś mnie jednak tknęło, poczytałem w internecie i dowiedziałem się o istnieniu fina. Poszedłem do innego dermatologa i dostałem propecię - kończę piąte opakowanie. Pani doktor bardzo zachwalała fina, twierdząc, że to jedyny farmaceutyk działający na przyczynę, a do tego jego stosowanie nie jest zbyt uciążliwe (w odróżnieniu od takiego loxonu), wspomniała też o efektach ubocznych, ale stwierdziła "albo żaden jej pacjent nie miał, albo wstydził się powiedzieć". Przy okazji wyśmiała też poprzedniego mojego dermatologa za loxon 2%, który w tym stężeniu jej zdaniem wcale nie działa. No i tak sobie biorę tę propecię już prawie pięć miesięcy, ale cudów nie ma, poza tym że zahamowała utratę włosów. Zanim zacząłem brać to świństwo, po każdym myciu głowy i rozczesywaniu na szczotce/grzebieniu było 20 albo lepiej, nie mówiąc już o tych, które w trakcie mycia odklejałem od palców. Niestety dalej mam łupież, głowa się świeci, włosy szybko przetłuszczają. Jak umyję selsunem to na drugi dzień jest jeszcze w miarę ok, ale czym innym to prawie codziennie muszę. Szampony mam różne, tzn. ten selsun blue do włosów tłustych, jakieś szamańskie ze skrzypu/pokrzywy/czarnej rzepy - nie wiem, czy coś konkretnego robią, ale przynajmniej nie niszczą włosów. Wczoraj jeszcze sobie kupiłem jakiś Bambi dla dzieci (jest epicki, w ogóle nie szczypie w oczy ). Zwracam się do Was z prośbą o wskazanie, co by tu jeszcze można zrobić, przy założeniu że nie mam kury znoszącej złote jaja ani tajnego laboratorium w piwnicy. Nie musicie pisać, że jest źle - to widzę bez Waszej pomocy. Jeszcze raz, co mam: propecia, selsun, "delikatne" szampony z zielskiem lub bez, pestki z dyni, witaminy, cynk, biotyna, zielona herebata (litr-półtora dziennie - lubię herbatę, więc po prostu przerzuciłem się na zieloną, żeby był jakiś pożytek). PS Sprawa jest o tyle dziwna, że jedyny łysy facet w mojej rodzinie wcale nie jest ze mną spokrewniony (mąż mojej cioci). Ojcu co prawda gwałtownie poleciały włosy w ciągu ostatnich 6-9 miesięcy, ale winiłbym tu raczej interferon + jakieś inne świństwa, które dostał na HCV (ogólnie po tych zastrzykach jest umierający przez co najmniej dwa dni). W pakiecie ma cukrzycę (trzustka wysiadła, bo wysiadła wątroba), guza tarczycy i jeszcze parę innych rzeczy, o których zapomniałem. PPS Jak się tak zastanowić, to sporo osób u mnie w rodzinie ma coś z tarczycą. Myślicie, że warto sobie zrobić jakieś badania w tym kierunku? Podstawowa przyczyna to raczej nie jest, ale może dolewa oliwy do ognia... PPPS Sorry za jakość zdjęć, ale mam tylko kamerę w laptopie i telefon (5x gorzej - sprawdzałem)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...