Może ciekawym pomysłem byłoby zrobienie przeszczepu na linii i umieszczenia systemu za tak stworzoną linią? W tej sposób miałbyś niezły front a z tyłu gęstość. Jeśli o mnie chodzi to stan (obiektywnie, z perspektywy czasu) nie był taki zły. Taki, że kiedy pytałem o poradę to odpisywano mi "złapałeś to wcześnie, łykaj fin i zapomnij o problemie". Myślę, że faktycznie mógłbym bronić się nawet samym finem przez parę ładnych lat, ale nie dawało mi to spokoju i łysienie stopniowo stawało się moją obsesją. Po prostu nienawidziłem tego, że moje włosy się "popsuły" (a zawsze były supergęste) i wizji tego, że pewnie z czasem będą się pogarszać. Całymi dniami przesiadywałem na forach, co 10 minut sprawdzałem czy moje zakole się powiększa, nie byłem w stanie skupić się na czymkolwiek innym Czułem, że wraz z wypadaniem włosów tracę (istotną) część siebie, jakbym stawał się inną osobą (a można powiedzieć, że jest we mnie dość znaczny pierwiastek kobiecy co jeszcze bardziej potęgowało cierpienia związane z łysieniem). Chwilowo brałem androcur (oczywiście nie tylko) licząc, że może to przywróci mi włosy z czasów gimnazjum/liceum. Ogólnie byłem skrajnie pesymistycznie nastawiony i pewnie żaden odrost poza takim do NW0 by mnie nie zadowolił. Do tego wszystkiego jestem wyjątkowo niecierpliwą i histeryczną osobą. Nie doczekałem się efektów, stwierdziłem, że może warto zaryzykować z peruką. I w moim przypadku okazało się to dobrym rozwiązaniem. Wybacz ten akapit o mojej osobistej historii, ale jakoś naszła mnie chęć, żeby wylać żale.