Czesc chłopaki.
To moj 1 post mimo, ze jak zauwazylem konto mam od 2014 roku co jest w pewnym stopniu przerażające dla mnie bo zdałem sobie sprawę od jak dawna mam problemy z moimi włosami (głównie przez moj debilizm i sterydy które waliłem parę lat bo mialem piekne i cudowne wlosy).
Na początek powiem, że jestem pod wrażeniem wiedzy niektórych użytkowników tego forum, która przewyższa moim zdaniem obecny poziom wiedzy wiekszosci lekarzy trychologow czy dermatologów a na pewno lekarzy medycy estetycznej (ci sa najgorsi) na temat zagadnień AGA z którymi miałem styczność na przestrzeni ostatnich lat.
Tak naprawde zacząłem powazniejsza walkę ok 3 lat temu i postanowiłem zatoczyc kolo i dać szansę znowu finasterdowi. Przeczytałem wątek i wiem że niektórzy mają odmienne zdanie na temat pewnych zagadnień dotyczacy dawek, generykow, sposobow dawkowania, sensu samego brania etc. (bez nickow xd) ale proszę o szacunek bo należy pamiętać że każdy z nas ma inny organizm i kazdy różnie może reagować.
Jestem 6 miesięcy po HT (4500graftow dhi fue, przed okreslilbym siebie na stopien norwood 5v. Zrobiłem to bo ostatnio miałem dużo stresów i 2 operacje i komplikacje po nich i z tego wszystkiego nagle wylysialem jak choinka po świętach i nie bylo to telogen effuvium tylko przyspieszony AGA. To był tak naprawde moment... podjąłem decyzję o ht w 5 minut i to zrobiłem po 4 tygodniach (o tym w innym temacie bo jest problem... bedzie drugi ht).
Generalnie to moje 2 podejście do fina. Wcześniej brałem proscar dzielony na 4 tabsy przez około 6 miesięcy. Efekty były bardzo dobre ale skutki uboczne nie do zaakceptowania. Libido zerowe, siurek znikał, jądra bolały, superma jak woda. Ogólnie pełna definicja impotenta. Oprócz tego przytyłem oraz miałem mniej energii i zwiekszona depresje. Z całą pewnością nie były to efekty nocebo bo przed braniem tego nawet nie wnikałem w kwestie skutków ubocznych bo założyłem że nie ma xd dopiero jak się pojawiły zacząłem je weryfikować z ulotka i internetem xd
Obecnie lecę na palmie sabalowej ale czy ona dziala... nie wiem tego bo jade takie kombo ze ciezko powiedziec co mi pomaga. Ogolnie mam wrażenie że nie ma skutkow ubocznych zadnych po za delikatnym lagodniejszym oddawaniem moczu lub skutki sa tak niskie ze ich nie uswiadczam w zyciu codziennym. Wiadomo, ze badan na temat saw palmetto zbytnio dużo nie ma i nie będzie, bo nikomu się to nie opłaci - jest tylko jedna wieksza publikacja w zestawieniu z finem i w sumie to koniec.
Ogolnie moje włosy się poprawiły bardzo mocno i czuje się dużo lepiej psychicznie ale podejrzewam że to zasługa glównie minoxa na którego też źle reagowałem w wersji typu topical (alkohol mi wysuszal i tak juz suche wlosy z natury -loxon). Obecnie jadę na oralu już na ponad dwukrotnie wiekszej dawce niz zalecana w literaturze tzn. 6mg i nie mam żadnych negatywnych skutków po za tym że zarosłem jak małpa na całym ciele i będę musiał zaraz chodzić na epilacje głównie na plecach ... eh (ale wiecie mocniejsze wlosy ciemniejsze to skuteczniejsze zabiegi epilacji xd). Generalnie ojciec mi ostatnio powiedzial że mam więcej wlosow i ze są ciemniejsze i spytał czy jestem pedałem bo myślał że mam pomalowane oczy i rzęsy. Cos jest chyba na rzeczy bo już mi niektórzy zwrócili uwagę ze wygladam inaczej bo z natury jestem blondynem a teraz zarost i reszta zrobiły się po prostu ciemne (co swoja droga jest bardzo ciekawe) a ja patrząc codziennie na siebie tego po prostu nie widzę.
Ogolnie chce wziąć znowu fina bo wiem że muszę bo zaraz znowu zatocze kolo a fin dawal mi super efekty w przeszłości. Stąd mam pewne przemyślenia. Zastanawiam się nad próba zmniejszenia dawki do 0.5 lub 0.25mg (kupiłem nezyr żeby było łatwiej dzielić niz skubać proscar) mimo że lek dziala ukladowo i zmniejsza zarówno stężenie dht w surowicy jak w skalpie w podobnym procencie jednak wiele osób na niższych dawkach odnotowywuje zmniejszenie lub calkowita redukcję skutków ubocznych. Ktoś kiedyś mądry powiedzial że wszystko jest trucizna i nic nie jest trucizna. Tylko dawka czyni że dana substancja nie jest trucizna.
Zastanawiam się jeszcze nad alternatywna wersja topical. Na swojej stronie Matt Dominance (ogladam jego yt, gosc sie wkrecil w ten problem i mowi wiele ciekawych rzeczy) wlasnie przedstawił informacje i sposób na temat ew zrobienia kremu i pokazał że dawka o stężeniu 0,025 blokuje w 50 procent dht w skalpie przy jednocznym niewielkim wpływie na dht w surowicy. Przy większych stężeniach wersja topical nie ma sensu i lepiej celować w oralna. Ktoś tutaj linkował gotowe preparaty jakiegoś dr z USA z dodatkiem tretoniny i chyba kwasu azaleinowego i minoxa ale są po 70 dolców plus przesyłka 50 więc dam sobie spokój. Chyba że można je gdzieś dostać w europie w jakiejś niższej cenie?
Jak myślicie czy ładować się znów w fina z mniejszą dawka wiedząc że mam skłonność do silnych skutków ubocznych czy próbować wersję zewnętrzna bezposrednia na skalp? Ktoś może sporządza takie kremy/pianki i mógłby się podzielić receptura?