Witam wszystkich, postanowiłem w końcu coś robić ze swoim łysieniem. Mam 23 lata, pierwsze problemy zaczęły się w wieku 16-17 lat, było to łojotokowe zapalenie skóry. Używałem jakichś szamponów przypisanych przez dermatologa od czasu do czasu i to tyle. Obecnie jedyne co robie, to staram się nie dopuszczać do łojotoku skóry głowy, stąd cały arsenał szamponów: Zoxin-med (ketokonazol), Selsun blue, dermena, Clobex. Obecnie przyjmuję też izotretynoine (ale w b. małych dawkach - trądzik) co pomaga mi również na problem łojotoku skóry głowy. Zastanawiam się teraz od czego zacząć? Myślałem o finasterydzie, ale nie wyobrażam sobie brać go latami. Jeśli nie bedzie mega skutków ubocznych, to do roku ew. mogę brać. A może samo RU bez fin? Z minoksydylem też chętnie bym nie zaczynał. Szczerze powiedziawszy dopiero jak zrobiłem zdjęcia, to przeraziłem się wyglądem swoich włosów... Co byście doradzili patrząc na zdjęcia?