free web hit counter Skocz do zawartości

Inexplicable

Members
  • Liczba zawartości

    14
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

0 Neutral

O Inexplicable

  1. Cześć, Panowie potrzebuję porady. Leczę się duta już ponad półtora roku i w zasadzie mogę stwierdzić i wizualnie i na podstawie trichoskopii, że lek działa i odzyskałam gęstość czupryny sprzed łysienia i włosy obecnie nie wypadają nadmiernie i są grubsze. Dodam, że jestem kobietą, więc pewnie dlatego łątwiej u mnie to poszło. Dodatkowo stosuję antykoncepcję hormonalną, która też może działać na włosy. Moje pytanie dotyczy częstotliwości stosowania duta. Stosuje 1 tabletkę Avo na 3 dni. I taka dawka pozwoliła mi odzyskać włosy. I mam rozkminę. Utrzymywać tę częstotliwość czy zmniejszyć np co 4-5 dni? Macie jakieś pomysły? Bo tak myślę, że skoro mniejsza dawka może chronić włosy, to po co brać większą.
  2. Frelka, nie wiem jak u mnie z tarczycą, bo badałam dość dawno. Planuje robić różne badania gdzieś w czerwcu/lipcu, więc wtedy będę mogła się wypowiedzieć na ten temat Jedyna rzecz, która od pewnego czasu mi dokucza to senność. Jednak nie wiem czy to od duta czy przesilenie wiosenne/wahania cukru/etc.
  3. Tak już mamy niestety, że jak jest pogorszenie, to człowiek jeszcze bardziej wariuje co tylko pogarsza stan. Oczywiście, najpierw zajmij się uregulowaniem cyklu. Niestety w Warszawie nie byłam u ginekologa, więc nie mogę nikogo polecić, ale w Twojej sytuacji chyba normalny lekarz nie powinien robić problemu z wypisaniem skierowania. Mam nadzieję, że trafisz na takiego
  4. Takie życie, trzeba iść na kompromisy. Ważne, by mieć świadomość tego wszystkiego, wiedzieć na co się pisze. Ja, gdy zdecydowałam się na Flutamid, byłam w takim stanie, że w zasadzie było mi wszystko jedno. Chciałam, by wreszcie coś zadziałało, uważam, że ówczesny stan psychiczny był dla mnie groźniejszy niż potencjalne skutki uboczne Flu. Zresztą, nie ma co się nakręcać i siać paniki. Flutamid z dnia na dzień nie zabije. Przecież chyba każdy bada parametry wątrobowe i jak coś by wyszło nie tak, to się lek odstawia i tyle. A poważne uszkodzenie wątroby zdarza się rzadko. Zresztą przy łysieniu ta dawka nie jest tak duża jak u pacjentów z rakiem. Dla mnie argument, że lek jest przestarzały to w zasadzie żaden argument. Jeśli korzyścią przeważają, to nie ma co dyskutować. Łysienie bezpośrednio nie zabija, dlatego każdy chciałby, by leki były bezpieczne jak cukierki, ale niestety, to skomplikowany problem i potrzeba silnej broni, by zapanować nad tym dziadostwem.
  5. Jeśli chodzi o leczenie, to fakt, nie ma szału, ale i tak jest bardziej sensowna niż większość innych dermatologów. Jeśli idziesz na trichoskopię, to płacisz 290 zł. Normalna wizyta kosztuje 150 zł, ale jak robisz trichoskopię, to już za wizytę nie płacisz, tylko za to badanie. Spironol jest za słaby na androgenowe, nie wiem dlaczego taka uparta na niego jest. Ona w ogóle uważa, że najpierw trzeba spróbować Finasterydu, dopiero w ostateczności Dutasteryd, co jest bez sensu, no tylko tracimy czas i włosy. Flutamidem wcale nie leczy, mi mówiła, żebym odstawiła, bo to przestarzały lek, ale prawda jest taka, że on naprawdę działa i mi włosy uratował. Odstawiłam go, ale jeśli będzie potrzeba, to na pewno wrócę do niego. Trichogramu nie robiłam u niej. W ogóle ponoć się odchodzi od tego badania. Miałam robione u innego derma i boli to. Poza tym dowiesz się tyle, że Ci włosy wypadają (jeśli tak jest). Ja miałam rok temu robiony i wyszło mi ok. 35% włosów w fazie telogenu (wypadania), co było nietrudne do przewidzenia, bo wiedziałam przecież, że wypadają. W każdym razie to badanie nic nie wnosi jeśli chodzi o łysienie andro. To tak, FAGA to skrót z ang. - female androgenetic alopecia, czyli łysienie androgenowe u kobiet. Żółte czopy - pytałam o to Rakowską, powiedziała, że to uśpione mieszki włosowe. Co ważne, leczenie może sprawić, że one się obudzą W normalnych warunkach z mieszka włosowego powinny wyrastać 3 włosy. W przypadku łysienia niestety z czasem wyrastają 2 włosy, potem 1, a w końcu wcale. Do tego włosy wyrastają cieńsze, jaśniejsze, krótsze - no po prostu zminiaturyzowane. Cykl ich życia z każdym następnym "pokoleniem" skraca się. Jak chcesz, mogę Ci wysłać na PW moją trichoskopię, to zobaczysz dokładnie jak to wygląda Ja sama wybieram się do niej 28 kwietnia na kolejną trichoskopię Rozumiem Cię doskonale, bo przeżywałam dokładnie to samo. Gdy usłyszałam diagnozę, poczułam się, jakbym dostała wyrok dożywotni dla moich włosów. Miałam fazę gniewu, buntu, wyparcia, załamania. Na szczęście minęło to, walka o włosy stała się dla mnie czymś naturalnym. Cieszę się, że w ogóle leczenia póki co działa na mnie no i że mam szansę być skutecznie leczona, bo nie jest łatwo znaleźć sensownego lekarza. Na pewno, jeśli włosy w końcu ogarną się, poczujesz się lepiej. Dlatego warto byś zrobiła tę trichoskopię, bo aż trudno uwierzyć, że przy tych lekach nadal tracisz włosy. Coś musi byc na rzeczy jeszcze. Wybór pomiędzy włosami a dzieckiem dla większości ludzi pewnie wydaje się być czymś wręcz irracjonalnym (no po przecież, wiadomo, co tam włosy), ale tak mogą mówić osoby, które nie wiedzą, co to znaczy łysieć. Nie wiem jak Ty, ale ja nie byłabym w stanie zajmować się dzieckiem, gdy byłabym pogrążona w depresji z powodu włosów. Po prostu, hm, uważam, że najpierw trzeba samemu być zdrowym, dobrze się czuć, by mieć siłę dla tego dziecka. Inni nie mają pojęcia co przeżywamy i nie mają prawa nas oceniać (w sumie też bym myślała, że to tylko włosy, gdyby mnie to nie spotkało), staraj się ich opiniami nie przejmować, bo to generuje dodatkowy stres, który jest wrogiem dla włosów. A to, że tak to przeżywasz, jest absolutnie normalne. W końcu tracisz część siebie, to oczywiste, że się martwisz, każdemu z nas zależy na tym, by wyglądać dobrze i czuć się jak najlepiej w swoim ciele i nikt nie ma prawa tego podważać. Tak samo naturalne jest, że człowiek się zamyka na świat i ma wszystkiego dość, gdy zdrowie wymyka mu się z rąk (w tym przypadku włosy z głowy). Bardzo trzymam kciuki, byś w końcu zatrzymała włosy na głowie, by leki zadziałały no i postaraj się nie zadręczać tym, co będzie. Może uda się ogarnąć włosy na tyle, że nie będą potrzebowały stałego leczenia i uda się mieć "lukę w leczeniu" by mieć dziecko. Nie poddawaj się i wierz, że wszystko dobrze się ułoży A partner, jeśli będzie w porządku, to na pewno to zrozumie )
  6. Też byłam kiedyś u trychologa, ale to bez sensu. Większość na tym się nie zna. Ja kontroluję swój stan mieszków robiąc trichoskopię u dr Adriany Rakowskiej w Warszawie. I mogę ją polecić, bo naprawdę sumiennie do tego podchodzi. Na sam wynik trichoskopii czeka się miesiąc. Masz wyliczone ile masz % włosów zminiaturyzowanych, jednostek z 1, 2 i 3 włosami, średnią grubość włosa, obecność żółtych czopów rogowych i wiele innych. Na tej podstawie dr diagnozuje, czy występuje AGA. Tylko uprzedzam, że na wizytę u niej, mimo że prywatna, czeka się dość długo 2-3 msc, bo ludzie do niej z całego kraju jeżdżą w sprawie włosów. Też miałam wrażenie, że moje włosy po prostu nie trzymają się głowy, wystarczy tylko dotknąć i już po włosie, tak więc doskonale rozumiem jak to frustruje i rujnuje psychikę. W ogóle nie mogłam ich zapuścić, by nie były przerzedzone. Dopiero teraz odzyskuję je i widzę, że odrastają. No ale ja mam stwierdzone FAGA i dutasteryd, a wcześniej Flutamid, działają u mnie. No niestety, jeśli to AGA, to trzeba mieć świadomość, że to walka na całe życie, a chcąc mieć dziecko, trzeba po prostu zrezygnować na dłuższy czas z leczenia, licząc się z tym, że to może mieć wpływ na włosy. Nie wiem, co Ci to poradzić. Pewnie gdybym chciała mieć dziecko, to wolałabym jak najwcześniej, a potem dopiero skupić się na odzyskiwaniu włosów, bo nie wiadomo, czy długo pijąc te leki, nie będzie większych problemów z zajściem. No ale to tylko moje gdybanie
  7. Frelka, ja też mam pcos, miałam insulinooporność bez nadwagi jednak, ale pod wpływem ćwiczeń i diety już jest ok. Za to poziom wolnego testosteronu, androstendionu ponad normę, jednak włosy trzymają się głowy i rosną, Dziwne i pokręcone to wszystko. Kurczę, faktycznie dużo robisz dla tych włosów, czyli coś musi nie grać gdzie indziej. Stres jest mega niszczycielski i chyba nie doceniamy jego roli w łysieniu, zresztą nie tylko w łysieniu. Androgeny możesz mieć niskie w osoczu, jednak jeśli Twoje mieszki są nadwrażliwe na nie to i tak będą niszczyć włosy. Miałaś robioną trichoskopię, by stwierdzić, że to na pewno łysienie androgenowe? A co do utrzymywania się dutasterydu we krwi, to znalazłam dziś artykuł, w którym napisano: Okres półtrwania dutasterydu wynosi 4 tyg., w porównaniu do 6–8 godz. w przypadku finasterydu. Dutasteryd jest wykrywalny w surowicy nawet po 4–6 mies. od czasu zakończenia leczenia, dlatego też osoby leczone dutasterydem nie powinny być dawcami krwi przed upływem 6 mies. od zakończenia leczenia [12]. Także z ciążą też pewnie należy wstrzymać się minimum te pół roku po odstawieniu leku.
  8. Avodart przyjmuję po prostu 1 kapsułkę na trzy dni, nie bawię się w żadne rozcinanie A co do kwestii ciąża/leczenia to fakt, jak się stosuje takie leki, to lepiej nie planować w najbliższym czasie ciąży. Ja zawsze u lekarza muszę pisać takie formułki, że nie jestem w ciąży i w czasie leczenia nie zajdę. Niemniej jednak uważam, że całkowite zabranianie stosowanie takich leków u kobiet (tylko opcja off-label jak u mnie) to trochę przesada. Nie każda kobieta w ogóle planuje mieć dzieci.
  9. Kurczę, to silną masz kurację. Ja piję 3x rzadziej Avodart i jest ok, póki co. A kiedy zaczął Ci się problem z włosami i w jakich okolicznościach? Jeśli chodzi o wrażenia po przyjęciu Avodartu, to nic takiego nie zauważyłam. A badałaś tarczycę, ferrytynę, prolaktynę (castagnus w jakim celu pijesz?) ?
  10. Lysa Frelka przyjmujesz jednocześnie Androcur I Avodart? Jak Twoja wątroba się trzyma? Ja do tej pory przyjmowałam Avodart i Flutamid, ale właśnie zrezygnowałam z Flutamidu i jadę tylko na Avodarcie. Póki co, odpukać pogorszenia nie ma. Tyle, że u mnie Flutamid zminimalizował wypadanie do 30, a Avodart to utrzymuje. A w jakiej dawce pijesz Avodart? Jeśli chodzi o medycynę chińską, akupunkturę itp. to nie próbowałam, choć kiedyś różne zioła piłam i nawet do bioenergoterapeuty chodziłam, no ale NIC to nie pomogło niestety. Dopiero włączenie Flutamidu przyniosło rewolucję Jeśli chodzi o ciążę po kuracji Avo i Androcurem, to niestety nie wiem. Myślę, że po Androcurze znajdziesz osoby, które potem zachodziły. Z Avo może być gorzej, bo jednak rzadko się leczy kobiety tym lekiem. Zimnych potów nie mam, nastrojów depresyjnych także nie (no ale nie piję tabsów anty), jedynie wieczorem mi zimno, no ale to zawsze tak miałam.
  11. Hehe dzięki Jednak etap użalania się i postawy "chcę, ale się boję" też przerabiałam. Jak zauważyłam, że łysieję miałam 18 lat, ciężko w tym wieku podchodzić do tego jakoś racjonalnie. Teraz mam 22, nabrałam trochę pokory i cierpliwości, może trochę już się przyzwyczaiłam. W każdym razie od kiedy akceptuję siebie taką jaka jestem, żyje mi się o wiele lżej. Mam też świadomość, że miałam dużo szczęścia w tym nieszczęściu, nie muszę już błądzić. Najważniejsze, że zaczęłam leczenie, jak jeszcze łysienie nie jest bardzo zaawansowane i go tak nie widać i będę robić wszystko, by to się nie zmieniło. Zrozumiałam, że to niekończąca się wojna, na całe życie i tylko podchodząc do tego z dystansem i chłodną głową, a jednocześnie lecząc najsilniej jak się da jestem w stanie walczyć i wygrywać tę nierówną przecież walkę. Tak szczerze, to czytając Wasze historie, podziwiam Was za niezłomność. Nieraz to mi dodawało siły, jak miałam ochotę poddać się w cholerę. Naprawdę w trudnych chwilach inspirujecie i dajecie siłę, by się nie poddawać To ważne, by wiedzieć, że nie jest się samym z takim problemem, że inni też walczą, cierpią, ale się nie poddają. Na chwilę obecną uważam, że wygrana z tym shitem musi zacząć się w głowie. Wiem po sobie, że jak miałam jakieś schizy to albo nie wierzyłam, że coś mi pomoże, albo sądziłam, że mnie zabije. Dodatkowo nieustanne myślenie o włosach, patrzenie na głowy innych ludzi i doszukiwanie się oznak łysienia wprowadza człowieka w jakąś obsesję no i permanentny stres, który jest kolejnym gwoździem do trumny dla włosów.
  12. Tak, nie dość, że jesteśmy bezsilni w starciu z chorobą, to jeszcze z lekarzami trzeba się użerać No to wcześniej czy później prowadzi do jakiejś tam włosowej obsesji, ja powoli staram się mniej myśleć o włosach, ale to pewnie dlatego, że jest lepiej. No tak, łysienie u facetów jest bardziej powszechne i akceptowane. Zresztą najczęściej nosicie krótkie włosy, więc ich utrata to mniejszy szok - wiem, że słaby argument, ale serio jak się traci setkami włosy, gdy maja one około pół metra, to jest to widok szokujący, no i żeby odzyskać taką długość trzeba czekać latami. Tak więc zgadzam się, że może to stanowić duży problem psychiczny i płeć nie ma tu aż takiego znaczenia. Każdy chce czuć się ze sobą dobrze, a ciężko o komfort psychofizyczny, gdy coś okrada nas z włosów. Faktycznie macie trudniej jeśli chodzi o leczenie. W sumie to podziwiam odwagę i determinację, bo wielu gości to olewa, goli się na 0 i po problemie. Tak naprawdę, to zanim zaczęłam czytać to forum, nie wiedziałam, że też stosujecie takie leki. Kobietom bardziej chyba idzie na psyche w zderzeniu z łysieniem, więcej panikują, marudzą - no generalnie zamiast walczyć, skupiamy się na negatywnych emocjach generowanych przez chorobę. Zresztą wystarczy porównać choćby to forum z forami kobiecymi. Tu są fakty, merytoryczna dyskusja, walka, a u kobiet dużo emocji. W sumie nie ma co się dziwić, już tak jesteśmy skonstruowane, jednak 'męski umysł i psycha' pomagają skuteczniej walczyć z chorobą. Ok, to poczytam jak tam Twoje leczenie leci
  13. antydhtor Właśnie niestety leki takie jak Flutamid czy Avodart są niezmiernie rzadko stosowane, a szkoda. Słynna specjalistka od łysienia dr Rakowska zazwyczaj chce leczyć pacjentki Spironolem i to w małych dawkach. Ja miałam szczęście, bo trafiłam na bardzo otwartego endokrynologa, który co prawda nie stosował u nikogo Avodartu, a Flutamid tylko kilka razy, ale mimo to zgodził się mnie tym leczyć, bo po prostu jest 'ludzkim człowiekiem' i rozumie, jak obciążające jest dla kobiety łysienie. Jeśli chodzi o Androcur, to wg badań wypada gorzej niż Flutamid, więc o niego nigdy nie zabiegałam. Każdy reaguje inaczej na lek, ja np. na Spironolu źle się czułam, nie miałam siły, nie mogłam ćwiczyć. Problemem jest to, że większość lekarzy nie daje szans na leczenie skutecznymi lekami (jak Avodart) i próbuje wciskać tabletki hormonalne, ewentualnie godzi się na Spironol. Najsmutniejsze jest to, że najczęściej olewają człowieka, traktują jak wariata, ewentualnie mówią, że łysienie problem tylko kosmetyczny i najlepiej to zaakceptować. Musiałam stoczyć niezłą batalię zanim zostałam w pełni zdiagnozowana i właściwie leczona. Gdybym otrzymałam pomoc, jak tylko zauważyłam pierwsze oznaki, że coś jest nie tak z moimi włosami, nie miałabym może 20% miniaturyzacji w okolicy czołowej i żółtych czopów rogowych, a tak trzeba walczyć, by odzyskać co się da Sorry za marudzenie, ale serio leczenie w przypadku kobiet nie wygląda tak kolorowo. O wszystko trzeba walczyć, wchodzić jak nie drzwiami to oknem i liczyć się z tym, że jest się traktowanym jak hipochondryk. Długo stosujesz Avodart i Androcur? Jak efekty i Twoja wątroba?
  14. Cześć, Czytam forum już od kilku miesięcy, ale widzę, że Frelka masz podobną historię łysienia do mojej. Ja także mam zespół PCO, łysieję androgenowo od kilku lat, dopiero niedawno udało mi się znacznie ograniczyć wypadanie włosów. Swoje leczenie zaczęłam od Spironolu, jednak nie zauważyłam poprawy i zmieniłam na Flutamid. Już po kilku tygodniach zminimalizował mi wypadanie do kilkudziesięciu sztuk, a było kilkaset. Na początku przyjmowałam 1 tabletkę dziennie, ale trochę pogorszyły mi się próby wątrobowe, więc przerzuciłam się na Avodart. Jednak Flutamidu nie odstawiłam, tylko zmniejszyłam dawkę na pół tabletki. Myślę, że za jakiś czas odstawię Flutamid i zostanę tylko przy Avodarcie. To dobry lek, a dr Rakowska twierdzi, że lepszy nawet od Flutamidu. Najgorsze, że tak naprawdę na ocenę leczenia trzeba czekać miesiącami, bo ograniczenie wypadania to jedno, a zatrzymanie miniaturyzacji to drugie. To tylko na podstawie trichoskopii można ocenić, więc trzeba czasu. Też na początku nie chciałam jakichś ciężkich leków, w ogóle to nie zdawałam sobie sprawy, że to łysienie androgenowe (myślałam, że telogen tylko), nawet zmieniona struktura i cienkie włosy przy skroniach nie budziły moich podejrzeń, że to FAGA. A jednak. Najgorzej, to zaakceptować to wynaturzenie. No i trzeba ciągle walczyć. Kiedyś się bałam wszelkich leków, teraz zrobię wszystko, by tylko zatrzymać to przeklęte łysienie. Nie chcę, by któregoś dnia było ono jakoś widoczne dla przeciętnego człowieka. Ja zarówno na Flutamidzie jak i Avodarcie dobrze się czuję, nie zauważyłam, by doskwierało mi zmęczenie. Nawet mam siłę by intensywnie ćwiczyć. Po zmniejszeniu dawki Flutamidu alat i aspat też w normie. Nie znam niestety odpowiedzi na Twoje pytania o obawy związane z Avodartem. Dodam tylko, że mnie Rakowska pytała czy w ogóle planuję mieć dzieci. Powiedziała, że skoro nie chcę zachodzić nigdy w ciążę, to mam szersze pole do popisu w kwestii leczenia. Ty jednak chcesz mieć dzieci, więc może poszukaj jakiegoś kompetentnego ginekologa, by rozwiał Twoje wątpliwości, żebyś potem nie żałowała.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...