To mój pierwszy post na forum, więc przede wszystkim chciałbym się z całą społecznością przywitać. Jak wszyscy tutaj obecni, mam problem z łysieniem, konkretnie androgenowym. Ojciec jest łysy, dziadkowie również, gdybym miał stracić włosy w takim wieku jak ojciec, już musiałbym mieć świecący czerep, ot takie geny już mam. Mam niewiele ponad 20 lat. Wiem, że genetyki nie oszukam i prędzej czy później stracę włosy, ale właśnie chciałbym zrobić coś w kierunku opóźnienia tego procesu. To co dzieje się na mojej głowie sprawia mi dosyć duże problemy, sieje spustoszenie wewnątrz niej. Uznałem, że muszę to z siebie wyrzucić, więc chciałbym aby był to swego rodzaju dziennik, w którym bez ogródek będę mógł wyrzucić z siebie żal, który czuję za każdym razem kiedy patrzę na dłonie myjąc włosy, czy chociażby spoglądając na siebie w lustrze. Mam nadzieję, że temat nie będzie nikomu wadził, postaram się pisać w nim w miarę składnie, chociaż zdaję sobie sprawę, jak emocjonalnie do tego podchodzę, w związku z czym niektóre wypowiedzi mogą być nieco chaotyczne, za co z góry przepraszam. Przechodząc do sedna, z problemem łysienia zmagam się już od dobrych 3+(?) lat. Z początku nie było to nic poważnego, ot luźne nadmierne wypadanie włosów, zmartwiony udałem się do dermatologa, kazał mi się dobrze odżywiać i przepisał Loxon 5%, który miałem używać nieustannie, prawdopodobnie przez całe życie, uznałem że jakoś przeżyję. Od tego czasu przez jakieś 2 lata używałem go w sposób ciągły, z krótkimi przerwami. Niestety po tych przyjmijmy 2 latach środek po prostu przestał działać, tak po prostu, w żaden sposób nie byłem w stanie zobaczyć poprawy stanu włosów. Udałem się więc do niego z powrotem, lecz stwierdził, że mam się z tym pogodzić i przestać o tym myśleć. Po takiej opinii dermatologa musiałem zapisać się do innego specjalisty. Drugi dermatolog zapisał mi tabletki Biotebal, szampon Dermena Men oraz wcierkę Alpicort E. 2 opakowania wcierki sprawiły, że stan moich włosów bardzo się poprawił, byłem naprawdę zadowolony z rezultatów. Następnie miałem używać Colosregen, które w żaden sposób nie działało, po 2/3 tygodniach przestałem. Wróciłem do gabinetu, przepisano mi jeszcze jedno, ostatnie opakowanie Alpicortu E. Od tego czasu minęło jakieś półtorej tygodnia, wcieram ten specyfik we włosy. We włosy, które nigdy nie były w gorszym stanie. Kilka miesięcy temu zacząłem uprawiać sport, żeby mieć się gdzie wyżyć, pozbyć się nadmiaru myśli i wydaje mi się, że tylko dzięki temu jakoś się trzymam. Bardzo powiększyły mi się zakola w ostatnim czasie, lub przynajmniej nie mam już na nich prawie włosów, pozostała ich niewielka ilość. Gniazdo na czubku głowy złobiło się widoczne jak nigdy. Widzę, że tracę włosy na całej górnej części włosów, lecz pozostałe miejsca nie są aż tak odsłonięte jak w/w. Mam już w bardzo niedalekich planach ścięcie się do bardzo krótkich włosów i chyba chciałbym zacząć walkę tak na poważnie. Dopiero niedawno trafiłem na to forum, wcześniej nie miałem zielonego pojęcia nt. tych wszystkich specyfików. Zacząłem je studiować, chciałbym się za coś zabrać, tylko nie wiem od której strony temat ugryźć. Boję się skutków ubocznych, naprawdę się tego obawiam. To chyba na dzisiaj wszystko, na pewno jeszcze się odezwę, muszę przeczesać forum w poszukiwaniu tego, co może w moim przypadku zadziałać, co mogłoby pomóc mi zatrzymać łysienie chociaż w pewnym stopniu oraz odzyskać utracone w ostatnim czasie włosy. Za wszelkie wypowiedzi, które mogłyby pomóc mi obrać konkretną drogę, rozwiać moje wątpliwości, przyczynić się do osiągnięcia celu, będę bardzo wdzięczny. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkim wesołych świąt!