Już za dzieciaka miałem na zakolach takie śmieszne blond włoski więc nawet w wieku nastu lat miałem jakieś tam małe zakola które mi nie przeszkadzały ani trochę, nawet wprost przeciwnie, lepiej mi się fryzurę z nimi układało. Jak miałem może 20, 21 lat to zachorowałem na masakryczy łupież, taki nie sypiący się, nie suchy tylko tworzący takie zbitki nawarstwiające się. Jakieś cuda z szamponami i odżywkami wyczyniałem oczywiście nic to nie dawało. Pojawiło się łysienie w wieku 23 lat, obwiniałem o to łupież. Gdzieś w wieku 24 lat, dermatolog zdiagnozowało łojotowe zapalenie skóry. Dała ketokonazol w tabletkach. Jak ręka odjął. Potem postępujące łysienie. Minoksydyl najpierw samemu 2% bez efektów, potem 5% od dermatologa, efekt taki że włosy szybciej rosły, ale nie gęściej. Bo teraz to mam tak, że tam gdzie łysieję to rosną wolniej co wygląda po jakimś czasie od strzyżeni komicznie. Byłem niedawno po receptę na finasteryd, ale w sumie nie chcę brać i chciałbym spróbować z RU. Przeglądam forum i wielu rzeczy nie rozumiem, bo piszecie takim slangiem i piszecie dla kogoś kto wiec co z czym. Widzę, że są tez inne leki, ale się zupełnie nie orientuję. Przydałby się jakiś poradnik. Całkiem dobry jest na odrosty.pl ale już widzę, że nie omawia wszystkiego. https://zapodaj.net/58788a85af5e9.jpg.html