Witam! Mam 24 lata, łysienie androgenowe dość agresywne od chyba 3 lat. Brałem od kwietnia finasteryd, spoko efekty- odrost niewielki ale zero wypadania i włosy wizualnie grubsze. Niestety, dostałem lekkiego gyno i odstawiłem. Jedyna opcja by dalej brać fin a to tylko razem z inhibitorami aromatazy a tego się trochę obawiam na dłuższą metę. Minox nic prawie mi nie daje (a stosuję od lipca zeszłego roku), myślę nad formą w tabletkach bo jednak dużo skuteczniejsza. Kupiłem Eucapil, planuję też do Pantostinu wrócić. Myślę nad CB. RU odrzucam przez brak wystarczających badań. Myślę nad mezoterapii dutasterydem, co o tym sądzicie? Widziałem obiecujące efekty na stronach kilku klinik. Obecny stan włosów, niestety zbliżam się do Norwood 4.