Ale to absolutnie nie obala mitu, że to nie androgeny powodują łysienie.
Napisałeś w temacie "Obalanie stereotypów, że to androgeny powodują łysienie."
Oczywiście, że to androgeny powodują łysienie i nie ma nic w tym zaskakującego, że są ludzie, których włosy są odporne na działanie dht. Na co dzień spotykamy takich ludzi. Oni żyją wśród nas. Więc nie ma nic zaskakującego w tym, że "koks", którego włosy są genetycznie odporne na dht, nie został łysy, nawet po spożyciu wielkiej ilości testosteronu. Jego mieszki włosowe są genetycznie odporne na androgeny i tyle w tym temacie.
Nie mieszkam kolego w UK. Mam już swoje lata i dziwne byłoby, abym miał inne myślenie, jak polskie. A co do "koksów" z Polski i UK, to nie ma też nic dziwnego, że w większości ich głowy są łyse. W naszej europejskiej szerokości geograficznej, ponoć aż 60% populacji ma wrażliwe mieszki włosowe na androgeny. Więc i nasze "koksy" po wzięciu na połyk teścia w ogromnej ilości, robią się łysi jak kolano. Z całym szacunkiem dla Ciebie, nie mogę się zgodzić z Twoją tezą, że androgeny nie powodują łysienia. Androgeny powodują łysienie wszędzie tam, gdzie znajdują się mieszki włosowe nieodporne genetycznie na działanie dht.
Kolego, to są ludzie, którzy od najmłodszych lat zarabiają wyglądem. Nie wiesz czy maja problemy z łysieniem, czy tych problemów nie mają. Możliwe, że połowa tych ludzi prowadzi codziennie nie mniejsze kuracje jak Twoja. A druga połowa jest może po przeszczepie włosów. Jak zarabia się wyglądem, to przeszczepy robi się wcześniej i nie czeka się, jak to Ty mówisz do poziomu Gargamela.
Ten też nie miał włosów, a miał pieniądze.