Skocz do zawartości
bbh_blocked_dnftl

ushikawa

Members
  • Liczba zawartości

    193
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ushikawa

  1. Widzę, że zwalniasz kredytobiorców z wszelkiej odpowiedzialności. Co oni musieliby zrobić, żeby wina była po ich stronie? Wtargnąć z maską na twarzy i bronią w ręku do oddziału? Przecież w sumie prawie na to samo wszyło. Po drugie banki są ratowane tylko i wyłącznie dlatego, żeby kolejny Kowalski mógł sobie wziąć kredyt. Gdyby tu chodziło o bankowców, nikt by sobie nawet głowy nie zawracał. Ja w ogóle nie wiem na czym polega ten rzekomy biznes z blokowaniem leku na raka. Przecież nawet jeśli jakaś kuracja okaże się dużo bardziej skuteczna niż obecne, to wiadomo, że będzie PRZYNAJMNIEJ TAK SAMO droga, a prawdopodobnie droższa, dużo droższa. Więc jaki to niby interes mają firmy farmaceutyczne w blokowaniu "leku"? Ponadto, martwego trudno dalej leczyć, a jeśli będzie żył to można go przez lata faszerować lekami na wiele innych chorób. Zupełnie nie łapię o co chodzi. No chyba że ktoś wierzy, że lek na raka będzie miał postać magicznej ziołowej tabletki za 2 zł (trzeba tylko znaleźć odpowiednią recepturę), po zażyciu której ani pacjent, ani nikt z jego potomków na 50 pokoleń do przodu nigdy nie zachoruje na tę chorobę ani na żadną inną.
  2. A zdradzisz dokładny przepis na ten pojazd żelowy? Ja chętnie bym to przetestował przed zamówieniem PSI.
  3. Nieprawda. Wydatki na edukację XX tysięcy ludzi, którzy umrą w przyszłości na raka są ponoszone z bieżącego budżetu. One są niezmienne, niezależnie od dalszych losów tych ludzi. Prawdziwym kosztem jest jednak brak wpływów do budżetu z tytułu X tysięcy wykształconych ludzi, którzy umrą w tym roku raka. A w następnym roku umrze kolejne X tysięcy (wtedy liczby te już się sumuje). I tak dalej. Nie może, tylko na pewno. Zastanawia mnie tylko dlaczego jawisz się takim obrońcą społeczeństwa, które - jak sugerujesz - jest ciemiężone przez banki. Przecież to społeczeństwo przejadło te pieniądze, nie banki. Symetryczną sytuacją byłoby, gdyby ludzie składali depozyty do banku, po czym okazałoby się, że skarbiec jest pusty bo właściciel wszystko przehulał.
  4. Nie, ale nie znam też nikogo, kto się na to zaszczepił. Użyłeś słowa "podobno". To sugeruje prawdopodobieństwo przynajmniej 50%. To tak jakbym ja napisał "podobno wokół naszej galaktyki krąży wielki różowy czajnik". Znowu jesteś czegoś pewien odnośnie mojej osoby? Albo przynajmniej tak twierdzić, ukrywając swoją profesję, ale zapewniając, że jest w 100% etyczna
  5. Na te choroby, na które nie ma jeszcze leków usuwających przyczynę, siłą rzeczy - tak. Gdyby uznać powyższe za dogmat to nie mielibyśmy dziś antybiotyków ani skutecznych szczepionek, a łykali zamiast tego dalej ziółka. Tylko pomyśl, czy IM opłaca się szczepić ludzi? Ile mogliby zarobić na sprzedaży leków jak zachorują Jest wielce prawdopodobne, że Ci ludzie podzielają Twoje zdanie w sprawie istnienia leku na raka. Nie leczę tego. Nie ma na to skutecznych leków. Jedynym sposobem jest identyfikacja alergenu (o ile ma to podłoże alergiczne). Może to być fasola, mogą być truskawki. Ale nie zawsze jest to takie proste. Mnie do tej pory nie udało się znaleźć przyczyny. Gwarantuję Ci, że gdybyś był producentem płatków śniadaniowych to dodawałbyś do nich kupę chemii, cukru i nie wiadomo czego i promował je etykietką "light". W innym przypadku wypadłbyś szybko z rynku. Ludzie głosują na takie produkty przy kasie. Myślisz, że Ty byłbyś "uczciwy"? Bankrut na pierwszym zakręcie.
  6. Ja tam bym się nie obraził na lek usuwający tylko objawy łysienia. Dlaczego nie ma na rynku lepszych leków o takim działaniu? Rozumiem, że im gorsze działanie leku, tym większe zyski firmy farmaceutycznej Najlepiej byłoby sprzedawać placebo, ludzie waliliby drzwiami i oknami Masz jakieś dziwne podejście do tematu. Ty nie tylko oczekujesz, że na wszystko ma być w aptece gotowa tabletka, po której choroba zniknie jak ręką odjął, ale także że efekt ten będzie trwały. Po prostu łykasz jedną tabletkę i już. Masz afro do końca życia Ludzie prości są skłonni oceniać swoją moralność wyżej. Im bardziej ktoś się czuje szarakiem, tym większe ma ku temu skłonności. Tymczasem prawda jest oczywiście inna. Grubość portfela jest skorelowana dodatnio z poziomem wykształcenia i świadomości jego posiadacza, a co za tym idzie z poziomem moralności. A warzywa pryskane sprzedajesz czy ze swojej własnej uprawy? Mało się pisze o tym, że to może powodować raka? Zastanawiałeś się nad tym?
  7. A czy Twoim celem jest coś innego? Wykonując swoją pracę zarobkową troszczysz się o czyjś portfel? To chyba naturalne, my tu piszemy o czymś innnym. A owszem, zjawisko istnieje. Ważna jest jednak umiejętność zdania sobie sprawy gdzie kończą się czyjeś możliwości. Im słabiej ktoś się orientuje w temacie i im mniej ważnym pionkiem w społeczeństwie się czuje, tym bardziej jest skłonny demonizować działania gigantów, nierzadko przypisując im wręcz nadprzyrodzone moce. To, że ktoś gdzieś lobbuje, nie znaczy wcale, że jest skuteczny, a już wiara w wykupywanie każdego rzekomo gotowego leku na daną chorobę przez firmę farmaceutyczną trąci paranoją. Dogadaj się z laboratorium w Chinach i załóż sam taką firmę. Zainwestuj te kilka mln $ w procedurę rejestracji leku. To pestka przy kilkudziesięciu milonach $, za które wykupi Cię potem Merck. A propos łysienia. W XVIII wieku, kiedy peruki zaczęły wychodzić z mody w Anglii, ich producenci intensywnie próbowali przeforsować w parlamencie obowiązek ich noszenia przez mężczyzn. Niestety, nie udało się. Kryzys wziął się przede wszystkim z tego, że bankierzy napożyczali za dużo społeczeństwu. Społeczeństwo przejadło te pieniądze, po czym okazało się, że nie jest w stanie ich spłacić. Dlaczego koszty mają ponosić bankierzy?
  8. Nie wiem. Tak samo, jak nie wiem czy wokół naszej galaktyki nie krąży gigantyczny różowy czajnik. Niestety, jeśli ktoś opowiada bajki, to ciężar dowodu spoczywa raczej na nim, niż na tych którzy nie dają im wiary (patrz przysłowie z wielbłądem). To, że ta Twoja "prawie pewność" zawiodła Cię w tym przypadku pokazuje (oprócz pewnej paranoi), że jednak nie jesteś nieomylny Farmację mam w dupie, nie znam nawet nikogo kto byłby z nią choć odrobinę związany LOL Chyba masz zbyt duże oczekiwania. To, żebyś ZAWSZE dostał lek, który Ci najbardziej pomoże jest po prostu niemożliwe. Lekarz to nie cudotwórca. KAŻDA diagnoza jest obarczona błędem, nawet jeśli są robione badania, a co dopiero jeśli decyduje sam człowiek. Znowu? Ja pierwszy raz to u Ciebie czytam A to ważna kwalifikacja. Bo ja też dopuszczam istnienie wielkiego różowego czajnika, orbitującego wokół naszej galaktyki. Tyle, że z bardzo małym prawdopodobieństwem. Patrz wyżej. To miałeś sporo szczęścia. Ja z wykwitami na skórze męczę się od 11 lat. Dermatolodzy, których odwiedziłem cudotwórcami się nie okazali, ale też nie zapisywali mi żadnych maści ani kremów. Dowiedziałem się, że nawet żeby zrobić badania na alergen muszę sam stwierdzić na co jestem uczulony, albo przynajmniej zawęzić jakoś liczbę możliwych alergenów (zaobserwować w jakich sytuacjach pojawiają się wykwity, np. po zjedzeniu czegoś). I nie, po 3 dniach nie miałbyś gładziutkiej skóry. Tu znowu grzeszysz zbytnim optymizmem (wydaje mi się, że Ty oczekujesz, że na wszystko będzie gotowa tabletka w aptece - po której choroba zniknie, jak ręką odjął - a jeśli jest inaczej to jest to wina ONYCH, którzy blokują prawdziwe tabletki).
  9. LOL uwielbiam takie teksty W tym kontekście nie dziwi, że jak kiedyś puścili "Wojnę Światów" w radiu, to tyle osób uwierzyło, że atakują nas Marsjanie Przede wszystkim, wbrew pozorom, przemysł związany z leczeniem ludzi systematycznie się rozwija. Ani przez chwile nie był zagrożony, ale tak jak teraz to nie prosperował nigdy. A perspektywy na przyszłość ma jeszcze lepsze. Nie bój się, lekarze i farmaceuci śpią spokojnie Ludzie są coraz bardziej świadomi, coraz zamożniejsi (tak, tak) i coraz więcej osób się leczy, stosuje profilaktykę. Odkrywane są coraz to nowsze choroby (albo się po prostu pojawiają), a co za tym idzie nowe leki. Do tego średnia życia się wydłuża, a warto podkreślić, że to nie dzieciństwo mamy wtedy dłuższe, ale starość. Kogoś, kto wypisuje (nota bene również bzdury) o tym, że jest już lek na łysienie, ale Merck blokuje jego wprowadzenie mogę jeszcze przełknąć. Ale czy rak jest takim mega biznesem? Give me a break! Wiesz ile miliardów idzie co roku na badania nad tą chorobą? Wiesz ile miliardów idzie na wychowanie i wykształcenie ludzi, którzy później młodo umierają? To, że jakieś tam podmioty na tym zarabiają, nie znaczy że ma to jakikolwiek wpływ na wielomilionowe straty jakie mają z tego tytułu społeczeństwa. Ja wiem, że pisanie na forum nic nie kosztuje (i że niektórzy czują, że żyją tylko wtedy, kiedy mają świadomość, że są zawsze, wszędzie i przez wszystkich ruchani), ale zastanów się czy powiedziałbyś to w twarz osobie faktycznie chorej na raka.
  10. Ja po prostu podejmę świadomie ryzyko, zamiast negować jego istnienie. Na pewno będę stosował bardzo konserwatywnie. Być może nie codziennie, być może dodatkowo emolienty. Będę też uważnie obserwował skórę. Kurację zacznę może w listopadzie. Okres zimowy najlepiej temu sprzyja. Przy moich bardzo krótkich fryzurach lubię mieć opaloną skórę głowy - dużo lepiej to wygląda, dlatego w lecie nie będę stosował. Zresztą decyzja czy używać to po zakończeniu pierwszej kuracji będzie trudna. Prawdopodobnie będę wtedy chciał przejść na coś lżejszego. Niestety kusi mnie ten żel. Zwłaszcza, że większość pisze o odwróceniu miniaturyzacji. To jest coś, co u mnie dałoby mega efekt.
  11. Fighter - ująłeś po prostu "był za dobry" innymi słowami. I to jakimi ładnymi jeszcze. Ale Ty to wiesz? Niby skąd? Ty w to wierzysz. Nie wiem tylko czy to Twoja własna teoria czy powtarzasz, to co napisali inni. Nie wiem też skąd czerpiesz to przekonanie. Podobno po betametazonie ludzie mieli optymalne efekty po kilkunastu miesiącach. Po ilu będą mieli używając sto razy słabszego leku? Po 10 latach? A może nigdy? Ale pacjentowi pewnie obojętnie - i tak zapłaci X$ za buteleczkę. Widać to choćby po naszym forum. Zamawiane substancje, które okazały się nieskuteczne (np. latanoprost) są i będą zamawiane bez końca. Na pewno dr zoptymalizowała swój zysk i teraz śpi na pieniądzach, a wcześniej ledwo koniec z końcem wiązała. Kolejnym krokiem powinna być jeszcze większa redukcja stężenia substancji czynnej. Najlepiej do zera. A może stacje benzynowe powinny zacząć sprzedawać mieszankę 90% paliwa i 10% wody? Samochód wtedy też dojedzie do celu, tylko więcej tankowań będzie po drodze. Ze względów komercyjnych pewnie się to stacjom opłaci. Wyprzedzą konkurencję, jak uważasz? Przecież przychód będą miały podobny, a o ile mniejsze koszty! Moja teoria, według której dr X wycofała lek ze względu na zbyt duże ryzyko poważnych efektów ubocznych to po prostu science-fiction! Skąd mi to w ogóle przyszło do głowy? Jest dużo prostsze wytłumaczenie. Ona zrobiła to "ze względów komercyjnych". Jej pacjenci lubią być "dymani" i płacić tyle samo za 100 razy słabszy lek. Aha, i jeśli dojdzie do choćby i częściowego zaniku skóry, to na regenerację niestety nie ma co liczyć. Jeśli coś się zauważy to owszem można odstawić. Gorzej jeśli objawy wystąpią z pewnym opóźnieniem. P. S. Sam mam ten żel i również będę go za jakiś czas testować (korci mnie, a nuż efekt będzie taki jak u majette). Na razie jestem niecałe 2 tygodnie po przeszczepie, więc trochę jeszcze się wstrzymam. Czekam też ciągle na relacje. Bo zamówiło sporo osób, a wypowiadają się tylko 3-4. Jak stosujecie? Jakie efekty pożądanie? A jakie niepożądane?
  12. Wpadnięcie z deszczu pod rynnę to bardzo delikatne określenie. Bo o ile zadbana łysa głowa wcale nie musi wyglądać źle to przy atrofii skóry jej właściciel może śmiało zacząć chodzić na castingi do horrorów. W takiej sytuacji może być już skazany na perukę, bo utrata elastyczności skóry zamknie nawet możliwość transplantacji metodą strip (i być może ograniczy ją również metodą FUE). Czyli żeby sobie polepszyć sytuację na głowie o te kilka %, ryzykujemy jej wielokrotne pogorszenie. Rozwalił mnie w tym kontekście czyjś komentarz, że betametazon może spowodować "tylko" atrofię skóry. Pomijam już fakt, że wcale nie jest to jedyny możliwy efekt uboczny. Czytając tę listę (ktoś linkował wcześniej, chyba w tym temacie) można odnieść wrażenie, że finasteryd to przy betametazonie landrynki. Inny rozwalający komentarz był taki, że dr Jakaśtam, która jako jedyna przepisywała to pacjentom, wycofała się z tego "bo było to za dobre". Tak, tak, lek na łysienie już dawno istnieje, tylko jest ukrywany przez krasnoludki i spisek Żydów. Podtrzymanie efektu słabszym sterydem wydaje się bardzo dobrym rozwiązaniem. Przy leczeniu stanów zapalnych, lekarz przepisuje mocny steryd z reguły na 2-3 tygodnie. My tutaj mamy tego żelu na pół roku. A co poniektórzy już pewnie planują używać tego dłużej. 2 lata? 5? 10?
  13. Dermaroller nie. Ziom coś chyba pisał na ten temat. Szczególnie w kontekście wychodzenia na słońce. Podobno pierwsze efekty używania tego żelu da się zaobserwować bardzo szybko. Czekam na jakieś relacje. Bo ja najwcześniej za parę tygodni zacznę go dopiero stosować.
  14. Gdyby podpasował mi termin i klinka to owszem. Obawiam się jednak, że z tym może być największy problem. Znaleźć grupę ludzi, którym będzie pasował i termin i klinika, oraz klinikę na odpowiednim poziomie.
  15. Ludzie miewają też włosy na plecach. Czy przy BHT są one równie wartościowe (zakładając taką samą charakterystykę) co te na klatce? Czy w ogóle się ich używa?
  16. No i ile mamy udokumentowanych przypadków, w których RU stosowane jest 10-15 lat? Chyba trochę za mało żeby tak kategorycznie wypowiadać się o braku efektów ubocznych w długim okresie.
  17. A na jaką powierzchnię głowy nakładasz? Same zakola czy większy obszar?
  18. No własnie zamieniona bo....? to tylko spekulacje że zysk zeby pacjent przychodził jakis x czasu. tego nie wiemy. ja bym bardziej podejrzewał że wystepowały jakies skutki uboczne i zastapiono substancje na słabsza./ To jest dosyć oczywiste. Odszkodowania mogą iść w dziesiątki milionów. A ile da chwilowe zwiększenie sprzedaży przy garstce pacjentów? I to jeszcze okupione 600-krotnym spadkiem wydajności.
  19. Nie. Masy oczywiście w to wierzą. Konkurencja produkuje lek z wyższym stężeniem i sprzedaż spada na łeb na szyję. Pacjent może na początku kupi 3 opakowania zamiast dwóch, ale po jakimś czasie przestanie kupować w ogóle. Musielibyśmy mieć do czynienia z monopolem na danym rynku. A taka sytuacja występuje rzadko. Patenty na leki owszem mogą istnieć, ale prawie do wszystkich są zamienniki, więc są skutecznie obchodzone.
  20. Nie łudzę się, nie wiem skąd ten wniosek. Przecież napisałem wyraźnie, że nie robią tego z troski o pacjenta. Walka o wielkie pieniądze polega właśnie na tym, że wycofujemy lek, obniżamy stężenie itp, żeby zmniejszyć ryzyko wielomilionowych odszkodowań w przyszłości. Danej substancji ma być w leku tyle, ile pozwoli nam zmaksymalizować zysk. Jest to punkt optimum. Jeśli zmniejszymy stężenie, przebije nas konkurencja. Jeśli zwiększymy, koszty obsługi (odszkodowania, antyreklama itd) pożrą zyski ze zwiększonej sprzedaży z nawiązką. Wiara w "onych", w "układ" i w "wycofywanie czegoś, bo jest za dobre" jest charakterystyczna dla ludzi, karmionych przez wiele lat "Faktem", "Super Ekspresem" i podobnymi periodykami. Korzystają oni również z internetu. Wystarczy im napisać "o tym nie dowiesz się z mainstreamowych mediów" i umieścić dowolną treść - wtedy jest w 100% pewne, że uwierzą. Proponuję nie używać takich argumentów w poważnej dyskusji, jaką tu toczymy.
  21. Z artykułu przebija pewna tendencyjność, też to zauważyłem (za dużo argumentów odwołujących się do emocji). Nie znaczy to jednak, że są tam same bzdury. My tu mówimy o stosowaniu przez rok, a jeśli będą efekty to dla podtrzymania dłużej. Z tego co wiem to na łuszczycę lekarze przepisują na góra kilka tygodni. Chodzi właśnie o to, żeby czerpać informacje z różnych źródeł, analizować je i wyciągać wnioski. Twoje nastawienie ("ja wiem swoje, cała reszta to bzdury") nie wróży za dobrze w kontekście mądrości przed szkodą. Osobiście wolałbym żyć z impotencją niż z rakiem, cukrzycą i bez skóry.
  22. Ale jak sam widzisz @artur.artur27, istnieją jeszcze inne przesłanki zastąpienia betametazonu oprócz tej podanej przez Ciebie: Nie ma czegoś takiego jak wycofywanie czegoś "bo jest za dobre". Wycofuje się rzeczy, które mogą ludziom szkodzić. Ale nie z powodu troski o ludzi, tylko ze względu na swój własny interes (potencjalne procesy, odszkodowania itd.) A to co napisałeś tutaj: nie jest bynajmniej spójne z cytowanym artykułem http://www.hairsite.com/hair-loss-articles/abst-127.htm, w którym jest wyraźnie napisane, że absorpcja systemowa przy stosowaniu zewnętrznym może powodować duże spustoszenia w organizmie. W tym świetle wypadałoby wrócić do badania, do którego się odwołujesz, sprawdzić kto je robił, jak liczna była próba itd. Poza tym, to że coś przez rok nie narobiło szkód, nie znaczy, że nie narobi przez dwa ani tym bardziej przez pięć. Te skutki uboczne w większości nie są odwracalne i są gorsze niż te powstające przy stosowaniu finasterydu.
  23. Ok ziom. A z tym niewystawianiem skóry na słońce o co chodzi? Przy dermarollerze tylko, czy generalnie też lepiej unikać? Gdyby coś takiego wyszło w formie leku (nawet kilkadziesiąt razy słabszego) to pewnie na ulotce byłaby cała lista przeciwwskazań i możliwych efektów ubocznych. Rozumiem, że obok wyniku badania udostępniono również takie informacje.
  24. Może lepiej najpierw zrobić jakieś testy i zaaplikować to w jakieś niewidoczne miejsce na ciele. Czy ten kwas retinowy neutralizuje w 100% negatywne skutki?
  25. Na pierwszych wykresach pokazano, że liczba włosów spada przy stosowaniu Propecii, tylko po prostu wolniej. A już w tym badaniu ze zdjęciami nagle okazuje się, że zmniejszenie owłosienia wystąpiło (i to po 2 latach!) tylko u 1% badanych. Nie kwestionuję samego wyniku, ale dobór próby już tak. Ciekawe na co oni cierpieli, bo na łysienie typu męskiego na pewno nie.
×
  • Dodaj nową pozycję...